piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 7

2 tygodnie później

Muszę przyznać że te dwa tygodnie były wspaniałe a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie jak ważny jest dla mnie Joe. Każda chwila spędzona z nim była niezwykła i nie do zapomnienia. Przy nim nie da się nudzić bo ciągle coś wymyśla, nawet Derek trochę wyluzował i poddał się szaleństwu. Co do szaleństwa to dzisiaj Selena organizuje w mieście niedaleko naszego obozu imprezę.
- Demi gotowa?! - spytał Joe przez drzwi łazienki
- Prawie ale przecież mamy jeszcze dwie godziny...
- Nie do końca bo Nick prosił mnie żebyśmy pojechali jeszcze coś kupić Sel dała mi listę
- A oni nie mogą? - spytałam poprawiając makijaż
- Wiesz ile Selena się szykuje - mruknął
- No w sumie racja. Już wychodzę - powiedziałam otwierając drzwi
- Ładnie wyglądasz - powiedział puszczając do mnie oczko
- Dzięki, ty też niczego sobie - powiedziałam chwytając torebkę i ruszając w stronę drzwi - idziemy?!
- Jasne

Wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do supermarketu oddalonego od naszego ośrodka o pół godziny drogi. Po drodze nie rozmawialiśmy za dużo. Gdy zostawaliśmy sami to sytuacja stawała się mimowolnie napięta. Oboje to czuliśmy ale nie potrafiliśmy nic z tym zrobić. To dziwne że człowiek całe życie broni się przed tym uczuciem a ono nagle się pojawia i to w najmniej odpowiednim momencie. No bo czy nie mogłam poznać Joe'go przed tym wszystkim? Może gdybym wyjechała wcześniej do USA to cała ta szopka nie miałaby miejsca i wszyscy byliby szczęśliwi? Z każdym dniem miałam coraz więcej pytań a żadnych odpowiedzi. Najgorsze jest to że muszę okłamywać tak ważnych dla mnie ludzi.
- Jesteśmy - wyrwał mnie z zamyślenia jego głos. Rozejrzałam się i okazało się że stoimy na parkingu przed Tesco. - To chodź zrobimy te zakupy i wracamy. Nie wypada żeby organizatorzy się spóźnili.
- Jasne - powiedziałam opuszczając pojazd - to co tam mamy do kupienia - zwróciłam się w stronę chłopaka idącego za mną
- Cole, sól, bułki, ser, żel pod prysznic, szampon, ręczniki, herbatę, papier toaletowy ... - czytał dalej a ja stanęłam i patrzyłam na niego zszokowana - no co? - spytał patrząc na mnie głupkowato - ja tylko czytam to co Selena napisała
- Ja myślałam że my mamy kupić rzeczy na imprezę! - powiedziałam wkurzona wyrywając mi kartkę
- Ja też - mruknął Joe nie wiedząc za bardzo co się dzieje
- Jeszcze rozumiem tą Cole ale papier toaletowy?! Będzie się tłumaczyć jak wrócimy - powiedziałam ciągnąć go do budynku. Zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do hotelu. Byłam na maksa wkurzona. Co ona do cholery znowu wymyśliła?! Od tygodnia bez przerwy gadała z Mils i coś organizowały. Wpadłam do budynku i poleciałam do pokoju dziewczyny ale drzwi były zamknięte, zapukałam do kolejnych należących do młodego małżeństwa jednak z tym samym rezultatem. Wkurzona poszłam do naszego pokoju gdzie był już Joe
- Nigdzie ich nie... - zaczęłam wchodząc ale umilkłam widząc chłopaka z listem w ręce. Wyrwałam mu go i zaczęłam czytać


Hej gołąbeczki! Plany się troszkę zmieniły i wszyscy pojechaliśmy odebrać Mils i Liama z lotniska a następnie od razu pojechaliśmy na imprezę dopiąć wszystko na ostatni guzik. Poniżej macie adres pod który przyjechać. Powodzenia!

miejscowość - Fukcingvillage
klub - X stars

PS: Ciężko tam trafić dlatego zostawiam kilka wskazówek dla kierowcy ;)
Najpierw musicie dojechać do Cedarhurst Golf Club. Jedzie się tam około godzinki potem obijacie w prawo 12 do 48. Kierując się tą drogą dojedziecie do Fukcingvillage i znajdziecie X stars. Czekamy :D

Selcia 



Popatrzyłam zdziwiona na chłopaka.
Fukcingvillage? Poważnie?
- Nie wiem - wzruszył ramionami - chodź bo trochę jazdy nas czeka
Ruszyłam wkurzona. Coś mi tu nie grało. Te potajemne rozmowy dziewczyn, ta śmieszna i dziwaczna lista zakupów i teraz to. Usadowiłam się wygodnie w siedzeniu i oparłam głowę o szybę. Wróciłam myślami do wydarzeń z przed tygodnia. 
Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę gdy do środka wpadł Joe. 
- Robimy kameralną imprezkę na uczczenie tygodnia ciężkiej pracy - powiedział ciągnąć mnie za rękę
- Dobrze się czujesz? Jest już pierwsza w nocy i wbrew pozorom na dworze zrobiło się chłodno. 
- No chodź, nawet Derek tam jest i pomógł wykraść nam z kuchni parę przekąsek i coś mocniejszego do picia. Proszę - powiedział robiąc do mnie słodkie oczka 
- No dobra - powiedziałam odkładając książkę i zakładając buty
Wyszliśmy na dwór gdzie czekali już wszyscy przy rozpalonym ognisku. Usiadłam koło brata i nalałam sobie coli. Nie miałam ochoty na alkohol, nie miałam w ogóle ochoty na imprezy. Od wyjazdu z Londynu nie miałam ochoty na takie rzeczy. Mimo wszystko, mimo że oni mi pomagają przynajmniej po części zapomnieć nie da się do końca wyprzeć tych wspomnień z pamięci. Z pod bluzy wyciągnęłam przemyconą książkę której Joe nie pozwolił mi wziąć twierdząc że idę na imprezę i nie będę w takim momencie czytać. To właśnie taki świat pozwalał mi uciec od rzeczywistości i zapomnieć przynajmniej na chwilę. 
- O nie, nie. Nie będziesz teraz czytać! - usłyszałam za sobą głos Średniaka. Po chwili wyrwał mi z rąk książkę i rzucił ją za siebie po czym wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę jeziora.
- Nie zrobisz mi tego po raz drugi! - krzyknęłam kurczowo trzymając się chłopaka - woda jest zimna! Zrobię wszystko! - powiedziałam na co on zrobił charakterystyczny "dzióbek". Byliśmy już w wodzie, a właściwie to on stał po kolana ze mną na rękach. Przewróciłam oczami i go pocałowałam. Zwykłe muśnięcie przerodziło się w coś bardziej namiętnego, nad czym żadne z nas nie panowało. Pocałunek przerwały nagłe gwizdy z brzegu, na co Joe się  wzdrygnął i jak sam potem twierdził "przez przypadek" wrzucił mnie do wody. Okazało się że reżyserowi nie spodobała się nasza imprezka i przyszedł ją zakończyć jednocześnie udzielając nam reprymendy. Woda była lodowata i skutkiem mojej nocnej "kąpieli" była trzydniowa gorączka. Joe się trochę obwiniał ale jednocześnie oboje zaczęliśmy unikać sytuacji sam na sam. 

- O czym myślisz? - pytanie chłopaka sprowadziło mnie na ziemię
- O tym i o tamtym - powiedziałam wymijająco
- Ej nie żeby coś ale mi się zdaje że ty i twój brat coś ukrywacie
- Zdaje ci się - powiedziałam posyłając mu uśmiech - długo jeszcze?
- Jakieś czterdzieści minut. - mruknął koncentrując się na drodze. Powoli robiło się ciemno a zegarek wskazywał 21. Jechaliśmy już jakieś pół godziny.

- Jak było?  -spytała mnie Selena podczas przerwy. Akurat siedziałyśmy na pomoście i czekałyśmy aż chłopaki wrócą ze sklepu
- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam odwracając głowę
- Widziałam jak się całowaliście! - pisnęła
- Wcale nie - próbowałam zaprzeczyć
- Nie, ale gdyby nie reżyser to kto wie do czego by tam doszło - powiedziała zabawnie poruszając brwiami. 
- No dobra, całowaliśmy się ale to nic nie znaczy
- Myślisz że nie widzę jak na siebie patrzycie? Jak pożeracie się wzrokiem? Nawet Kevin który nigdy nic nie kuma to zauważył
- Dobra, przyznaję się bez bicia. Kocham go. Zadowolona? Powiedziałam to na głos. Kocham Joe Jonas - powiedziałam wstając. Wróciłam do hotelu i zaczęłam płakać. Nie powinnam do tego dopuścić. Nie powinnam się w nim zakochać. Co jeśli znowu będę musiała uciekać? Czy dam radę? W Londynie nie miałam już nikogo ale tu... Tu mam przyjaciół i Joe'go. Może popełniłam błąd idąc do Disneya? Może powinnam znaleźć pracę w jakiejś kawiarni i nie wychylać się? Ale kto by to przewidział? Kto by przewidział ze dziewczyna której nie obchodził los najbliższych zakocha się od pierwszego wejrzenia w jakiejś gwieździe? 

- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytałam chłopaka gdy uświadomiłam sobie że już minęła 22.
- Nie mam pojęcia. Jechałem zgodnie z jej wskazówkami. Jesteśmy teraz na drodze numer 48 i powinna gdzieś tu zaczynać się ta śmieszna miejscowość
- Zapytaj kogoś o drogę
- Nie będę pytał ludzi jak dojechać do klubu. Daj spokój sam trafię
- Zatrzymaj się - powiedziałam widząc jakąś parę spacerującą chodnikiem. Chłopak wykonał moje polecenie a ja wysiadłam z samochodu i podeszłam do zakochanych.
- Przepraszam, czy nie wiecie jak dojechać do takiej miejscowości jak Fukcingvillage?  -spytałam o mało nie wybuchając śmiechem po tym jak usłyszałam jak ta nazwa śmiesznie brzmi.
- Fukcingvillage? Mieszkam tu od dwudziestu lat i nie słyszałam o takiej miejscowości  Ktoś zrobił sobie z was jaja - powiedziała dziewczyna
- Dzięki - powiedziałam i wróciłam do samochodu - zabiję Sel i Miley. Może uznają mnie za niepoczytalną i złagodzą wyrok? - mówiłam sama do siebie
- Co się stało?
- Nasi przyjaciele wysłali nas do miejscowości która nie istnieje - powiedziałam dla wyjaśnienia
- Co?!
- Normalnie. Wracajmy
- Lepiej zatrzymajmy się gdzieś na noc. Jest już ciemno, ja jestem zmęczony a większość dróg jest nieoświetlona. - powiedział i ruszył na poszukiwania jakiegoś noclegu
- Wątpię żeby w tej dziurze był jakiś hotel. Co najwyżej motel bez żadnej gwiazdki - jak na moje zwołanie Joe zatrzymał samochód przed motelem z aż DWOMA gwiazdkami (słyszycie ten sarkazm?). Wysiedliśmy i bez słowa skierowaliśmy się do środka
- Dobry wieczór - zwrócił się chłopak do recepcjonisty, ja tylko skinęłam głową - czy są jakieś wolne pokoje?
- Aktualnie mamy jeden dwuosobowy pokuj. Nic więcej, przykro mi - odpowiedział grzecznie mężczyzna patrząc na jakiś zeszyt w którym zapewne zapisywali się goście
- A czy w okolicy są jakieś inne hotele - spłatałam z naciskiem na ostatnie słowo
- Przykro mi ale w tym mieście znajduje się tylko mój motel
- To my poprosimy ten pokój - powiedział Joshep i wziął klucz. Ruszyliśmy do naszego pokoju. Wnętrze było takie jak się spodziewałam.

Poszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą. Coraz bardziej wydawało mi się że to wszystko jest zaplanowane przez moje dwie przyjaciółki. Ale że Derek się na to zgodził... Policzę się z nimi wszystkimi.
- Możemy pogadać? - spytał gdy opuściłam łazienkę
- Jasne - powiedziałam siadając na fotelu
- Chciałem pogadać o tym co wydarzyło się tydzień temu na imprezie. Bo, ja nie żałuję tego i nie chcę o tym zapominać Demi. Zakochałem się w tobie. Na początku myślałem że ktoś taki jak ja nie może się zakochać i że to tylko zauroczenie ale potem zrozumiałem że to coś więcej.  Jeśli ty do mnie nic nie czujesz to zrozumiem ale... - chciał coś jeszcze powiedzieć ale przerwałam mu to pocałunkiem który został odwzajemniony. Miałam obawy czy w mojej sytuacji powinnam pozwolić sobie na związek ale bardziej i tak nie mogę się do niego przywiązać, do nich wszystkich.
- Joe ja też cię kocham - powiedziałam pomiędzy pocałunkami.


___________________
Wiemy że rozdziały nie pojawiają się zbyt często ale każda z nas pisze jeszcze samodzielnie blogi a poza tym mamy szkołę jednak postaramy się poprawić i systematycznie - przynajmniej raz w miesiącu coś dodawać;) Mamy ogromną prośbę aby każdy kto chce jeszcze czytać to opowiadanie zostawił po sobie ślad w postaci komentarza ;)