czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 6


*JOE*


Siedziałem z braćmi, Dan, Seleną, Mils i Liamem i oglądaliśmy film. Żałowałem że nie mogła do nas dołączyć Demi i Derek. To głupie bo znamy się krótko ale ja nie mogę przestać o niej myśleć. Nigdy w życiu nie reagowałem tak na żadną dziewczynę a miałem ich kilka. Te ciarki przechodzące przez moje ciało gdy jej dotykam. Jest w niej coś tajemniczego i pociągającego. Nagle poczułem ból ramienia
- Stary wróć na ziemię - powiedział Nick głupio się uśmiechając
- Daj mu spokój - teraz głos zabrała Mils - chłopak się zabujał na maksa - powiedziała a ja miałem ochotę zamordować ją gołymi rękami. Są kochani ale czasem strasznie upierdliwi
- W kim?! - ożywił się K2. Czy on na prawdę jest taki nie kumaty czy tylko udaje?
- No w Demi - powiedziała Dan do swojego męża głosem jakby tłumaczyła coś pięciolatkowi
- Wcale że nie - próbowałem się wykręcić ale nie zabrzmiało to przekonywająco
- Przyznaj się - powiedziała Selena.
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco czekając aż przyznam się sam przed sobą że zakochałem się w szatynce o brązowych włosach. Na szczęście uratował mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Nieznany numer. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem aparat do ucha.
- Halo?
- Czy rozmawiam z Joe Jonas?
- Tak, to ja. Czy coś się stało? - spytałem lekko zaniepokojony
- Tak. Dzwonię ze szpitala św. Teresy. Trafili do nas Demetria i Derek Lovato. Mieli wypadek samochodowy a jednym z ostatnich połączeń w telefonie panny Demetrii był pana numer. Czy zna ich pan? - spytał mężczyzna
- Tak, to moi przyjaciele - powiedziałem drżącym głosem
- Proszę przyjechać do szpitala. Tam dowie się pan więcej. Proszę pytać w recepcji o doktora Keyla Martina
- Dziękuję. Przyjadę jak najszybciej. - rozłączyłem się i szybko poderwałem z kanapy na której siedziałem.
- Co się stało? - spytał mnie Nick
- Demi i Derek mieli wypadek, są w szpitalu - wszyscy jak na komendę poderwali się z miejsc i zaczęli szykować się do wyjścia. Po dwóch minutach siedzieliśmy w samochodzie a Kevin prowadził pojazd. Jadąc autostradą zobaczyliśmy samochód Dereka a właściwie jego wrak. Widząc jakie obrażenia poniósł samochód bałem się pomyśleć co z jego kierowcą i pasażerem. Kevin chyba też się zdenerwował i przyspieszył. Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy już pod szpitalem. Zgodnie z instrukcjami w recepcji zapytałem o doktora Martina. Po chwili podszedł do nas mężczyzna koło czterdziestki
- Joe Jonas? - spytał gdy podszedł
- Tak. Co z nimi?
- To był prawdziwy cud. Patrząc na samochód oni nie powinni przeżyć albo przynajmniej mieć większe obrażenia. Po szczegółowych badaniach wykluczyliśmy wstrząs mózgu, krwotoki czy wylewy. Są jedynie mocno pobijani i pan Derek ma złamaną rękę. Z tego co mi powiedzieli chcą dzisiaj opuścić szpital. - gdy usłyszałem że nic jej, im nie jest kamień spadł mi z serca. Poczułem wielką ulgę.
Wszyscy udaliśmy się do sali w której znajdowało się rodzeństwo. Oboje stwierdzili że nie zostaną w szpitalu mimo naszych próśb i błagań. Zrezygnowani ulegliśmy im po jakimś czasie. Wspólnie pojechaliśmy do naszego domu wziąć już spakowane bagaże a następnie do domy Demi i Dereka aby oni mogli się spakować. Nie zajęło im to dużo czasu. Pożegnaliśmy się z Mils i Liamem którzy obiecali że odwiedzą nas za dwa tygodnie w weekend i ruszyliśmy na plan filmowy.


*Selena*


Po tym jak zobaczyłam strach w oczach Joego byłam w 100% pewna że Demi mimo krótkiej znajomości nie jest mu obojętna. Nie mówię że reszta z nas się nie przejmowała ale Joe reagował inaczej niż Kevin czy Nick. To świadczyło tylko o jednym i wiedziałam że to ułatwi i Miley sprawę. Dostałam SMSa

Mils: Myślisz o tym samym co ja prawda?
Sel: Raczej tak XD
Mils: Mam szalony plan i musisz mi pomóc ;D
Sel: Jasne. O co chodzi?



*Demi*

Derek uznał wyjazd czymś dobrym w obecnych okolicznościach. Po trzech godzinach wygłupów dotarliśmy na miejsce. Tylko Selena przez jakiś czas była nieobecna, jakby nad czymś usilnie myślała. Gdy dojechaliśmy na miejsce byłam w szoku. W środku lasu stał pięciogwiazdkowy hotel. Był mały ale luksusowy. Mieliśmy rozdzielić się na pokoje. Podzieliliśmy się na trzy grupki. Początkowo byliśmy z Derekiem być sami ale ulitowaliśmy się na Joe który nie chciał trafić do którejś z par. Ostatecznie zostało na tym: Ja, Derek i Joe, następnie Nick i Selena a na końcu Kevin i Daniell. Byłam zmęczona i nie miałam apetytu. Gdy wszyscy poszli coś zjeść zostałam sama z moim bratem. 
- Popełniliśmy błąd - odezwał się po chwili ciszy
- Nie rozumiem
- Pozwoliliśmy aby zbliżyli się do nas. Wiedziałem że nie powinniśmy tak postępować ale dlaczego zrozumiałam dopiero teraz. 
- Dalej nie rozumiem - powiedziałam siadając na łóżku
- Demi, widzę jak na niego patrzysz. Musisz przyznać sama przed sobą że go kochasz. Zbliżyłaś a właściwie zbliżyliśmy się też do jego braci i dziewczyn. Dzisiaj gdy zdarzył się wypadek wiedziałem że jeżeli okaże się że to ONI to będziemy musieli uciekać. Przestać istnieć dla naszych przyjaciół. 
- Wiem, znam zasady ale dobrze wiesz że jest to silniejsze ode mnie i nie takie proste
- Wiem i nie mam do ciebie jakichkolwiek pretensji ale musisz mieć tą świadomość że może zdarzyć się taka sytuacja. Że będziemy musieli uciekać i upozorować naszą śmierć. Przestaniemy wtedy dla nich istnieć. Oni będą cierpieć i my. Ale my bardziej bo cały czas będziemy mieć świadomość że chociaż żyjemy już nigdy nie będziemy mogli pokazać się im na oczy. Będziemy się ukrywać zapewne słysząc w mediach o ich życiu. To nie będzie proste.
- Proszę Cie. Nie martwmy się tym teraz. Żyjmy chwilą i cieszmy się tym że się tu znaleźliśmy  -powiedziałam i zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy. Nagle do pokoju wpadł Joe ze łzami w oczach i zaczał piszczeć jak mała dziewczynka, przeraził mnie i to bardzo. Podeszłam do niego by sprawdzić co mu jest lecz Derek natychmiast mnie odepchnął. Wybiegł za drzwi i sprawdził czy kogoś tam przypadkiem nie ma. Znów podeszłam pod Joego lecz gdy Derek wrócił ponownie mnie od niego odepchną, popatrzyłam się na noego wzrokiem typu "Czy ty sobie kurcze ze mnie żartujesz?!"
-Przesadziłem?-szepnął torując mi drogę w stronę Jego i sam poszedł w jego stronę.
-Tak, i to bardzo. -powiedziałam, rozumiem że ma mnie chronić, ale żeby podejrzewać Joego?! Nawet w jego wykonaniu to nie jest takie dziwne, tylko bardziej straszne.
-Joe! -krzyknęłam kiedy próbowałam do niego dojśc lecz on dośc szybko biegał wokół salonu trzymając ręce na glowie i cały czas piszcząc, az uczy od tego bolą. -JOE! -krzyknęłam głosniej lecz nie podziałalo, no cóż trzeba użyć środków alternatywnych, wzięłam rozbieg i skoczyłam na chłopaka który natychmiast upadł na podłogę, oj, to musiało boleć. Jezu! A jak sobie cos złamał?
-Aaaaaaaa...-usłyszałam ciche jękięcie, oczywiście cały czas jego ton był niski, naprawdę jego głos przypomniłam głos małej uciążliwej dziewczynki.
-Joe'y przepraszam, nic ci nie jest? Musiałam cię jakoś uspokoić! Jezu! Krew ci sie z nosa leje! Derek! Apteczka! Joe usiądź! Ale powoli! -Derek przyszedl z apteczką i natychmiast mu ją wyrwałam, zaczęłam wyrzucać z niej różne rzeczy i zdałam sobie sprawę że nie mam pojęcia co robić! Nigdy jakoś specjalnie pierwsza pomoc mnie nie interesowała, nawet jeśli chodzi o takie coś jak lejąca sie krew z nosa. Popatrzyłam na Joego, który trzymał pod nocem chusteczki, oraz na Dereka który widząc moją bezradność postanowił sam "zaopiekować się rannym".
-Na nos to ja ci nic nie poradzę, właściwie to nic ci się nie dzieje, Demi jak zawsze panikuje.-mówił a Joe tylko kiwał głową na znak że się z nim zgadza, no super! Ja się martwię, a oni mi takie rzeczy mówią, miło, no kurde naprawdę bardzo miło. -Ale tą ranę na czole poleję ci wodą utlenioną i zakleję, bo dość dziwne to wyglada, musiałeś nieźle przywalić. -powiedział biorąc wodę utlenioną do ręki, Joe natychmiast go odepchnął, -No co ty?! Taki z ciebie facet a wody utlenionej się boisz? Przynajmniej przy Demi bądź dzielny, a może dostaniesz naklejkę. -powiedział śmiejąc się, właściwie to ze swojego żartu, Joe wyrwał Derekowi z rąk buteleczkę z wodą i sam polał sobie czoło... i przy okazji włosy, i ogólnie twarz, chyba wylał na siebie całą zawartość.
-I co? Że ja się niby tego boję? -zapytał, lecz po chwili syknął i dziwnie się skulił, Derek położył gazik na ranie i gdy czoło było już suche zakleił plastrem,
-I po bólu, do wesela się zagoi. -powiedział klepiąc go po plecach i poszedł odnieść apteczkę.
-Naprawdę przepraszam.-powiedziałam siadając obok niego na sofie.
-Nie masz za co, nawet mnie nie bolało - powiedział wciąż trzymając chusteczkę przy nosie.
-Jesteś pewien?-zapytałam
-Tak.
-Tak?
-Tak! W 100 procentach!-odpowiedział opierając głowę o sofę.
-A dlaczego tak wleciałeś i krzyczałeś trzymając się za włosy? -zapytałam, jak widać przypomniałam mu o czymś strasznym, bo w jego oczach pojawiły się łzy, a usta zaczęły dziwnie drgać,
-A jak myślisz co ja mam na włosach?
-Nie wiem.-odpowiedziałam patrząc na jakąś dziwną maź na włosach chłopaka.
-To ja ci powiem. -powiedział mrugając parę razy oczami aby się nie rozpłakać, - klej szybko schnący Demi, będę musiał obciąć się a łyso. -powiedział spuszczając głowę w dół. Lekko się zaśmiałam lecz po chwili do mnie dotarło że te jego loki są dla niego bardzo ważne, no mimo tego iż jest chłopakiem zawsze twierdził ze to jest jednym z jego największych skarbów, no i swoją drogę Disney nie będzie taki skłonny do przyjęcia kogoś do kolejnego serialu kto jest łysy, tacy ludzie zawsze kojarzyli mi się z przestępcami, no i czy ktoś kiedyś widział łysego gościa w serialach dla dzieci?
-Może coś da się zrobić, najpierw to zmyjmy, nie wiem dlaczego wpadłeś wrzeszcząc zamiast pójść do łazienki.
-Ja to próbowałem zmyć.
-A rozpuszczalnik? -zapytałam
-Co? Zdajesz sobie sprawę że wtedy moje włoscy będą przypominać łąkę pełną suchej trawy niż... niż... włosy?
 -Na pewno coś się wymyśli. -powiedziałam kierując się w stronę telefonu.

***

-Dobrze, dziękuję. -powiedziałam rozłączając się. -Dzwoniłam do fryzjera, jest najlepszy, mówił że może da radę coś poradzić. Teraz masz moczyć głowę w ciepłej wodzie, fryzjer normalnie miał przyjechać jutro, gdy zaczniemy kręcić, lecz stwierdził że ta sprawa jest oczywiście śmieszna lecz trzeba przyznać poważna, tak wiem, te dwa określenia to coś takiego jak Kotlet sojowy, lecz w przypadku Joego nawet tak różne określenia mogą do siebie pasować.


____________________
Przepraszamy że tak długo nie dodawałyśmy ale szkoła nie daje nam odpoczynku, poza tym każda ma też swoje problemy. Mamy nadzieję że rozdział was nie zawiódł i będziecie czekać na kolejny.

niedziela, 30 września 2012

Rozdział 5

Kac. Tylko to mogę powiedzieć. Jeden wielki kac nie dający normalnie funkcjonować. Obudziłam się jako druga. Pierwszy był Derek. Rozejrzałam się wokoło i dopiero po chwili dotarło do mnie w jakiej pozycji spałam. Otóż byłam wtulona w Joe'go całym swoim ciałem. Delikatnie rozplotłam ręce  którymi przytulałam chłopaka i wstałam. Poszłam do kuchni gdzie siedział mój brat. Na stole czekała na mnie już butelka wody i aspiryna. Derek posłał mi wymowne spojrzenie ale uciszyłam go gestem ręki.
- To nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Byłam pijana i nic co wydarzyło się wczoraj wieczorem jak i w nocy się nie liczy.
- Ok ale ja i tak wiem swoje - posłałam mu wrogie spojrzenie
- Która godzina? - spytałam rozglądając się za swoim telefonem
- Dochodzi trzynasta - powiedział wyciągając MÓJ telefon z kieszeni SWOICH spodni. Posłałam mu pytające spojrzenie - gdy się obudziłem i wstałem mało co go nie zdeptałem bo leżał na ziemi. Poza tym nie mogłem się oprzeć i wczoraj jak i dzisiaj zrobiłem wam trochę zdjęć - wyrwałam mu telefon i włączyłam galerię. Zobaczyłam tam zdjęcia na których wykonywaliśmy zadanie. Najpierw ja namiętnie całująca średniaka potem on pijący wódkę z kieliszka znajdującego się w moim biuście. Na koniec kilka zdjęć na których widać jak śpimy. Najpierw to Joe obejmował mnie potem ja jego. Chciałam je skasować ale coś mnie powstrzymało i tylko udałam że wykonuję tę czynność jednocześnie zakładając na galerię hasło. Wiem że Derek jakby chciał to by mi się tam włamał w dwie minuty ale po co miałby to robić? Nie ważne. Chwyciłam butelkę z wodą i wypiłam praktycznie całą duszkiem. Popiłam przy okazji tabletki przeciwbólowe i poszłam się ogarnąć do łazienki. Na szczęście wszystkie wczorajsze zakupy przywiozłam do chłopaków więc teraz miałam co założyć. Wzięłam prysznic, w szafce znalazłam jakiś czysty ręcznik którym się wytarłam potem wrzuciłam go do kosza na brudy. Następnie założyłam wczoraj kupiony zestaw i nałożyłam delikatny makijaż. Gotowa opuściłam łazienkę. Podczas mojej nieobecności nic się nie zmieniło więc postanowiliśmy z Derekiem ich obudzić. Wpadłam na pewien pomysł. Z tego co się wczoraj dowiedziałam Kevin ma bzika na punkcie gitar i je kolekcjonuje. Pobiegłam na górę i zaczęłam szukać pokoju młodego małżeństwa. Najpierw trafiłam do czystego pokoju ale nie widziałam w nim kobiecej ręki dlatego założyłam że to pokój Nicka, kolejne otworzone drzwi i wielki szok. Wydawało mi się że to czyjś pokój ale ledwo co można było tam dostrzec łóżko i biurko bo po całym pokoju walały się ciuchy, pomięte kartki i puszki po napojach energetycznych. Domyśliłam się że to pokój Dangera. Skoro żadne z poprzednich pomieszczeń nie należały do Kevina domyśliłam się że jego pokój to te drzwi na końcu korytarza. Otworzyłam i ukazał mi się sypialnia. Pod jedną ścianą stało duże małżeńskie łoże, po jego obu stronach szafki nocne a przeciwległa ściana była zastawiona gitarami. Do wyboru do koloru. Po prostu jedno wielkie WOW. Wzięłam jedną z gitar elektrycznych i mały głośniczek. Zniosłam na dół i ustawiłam w salonie gdzie wszyscy smacznie spali. Po chwili Derek przyniósł jeszcze jeden tylko że dużo większy głośnik i posłał mi chytry uśmiech. Z waty zrobiliśmy sobie zatyczki do uszu. Podłączyłam gitarę do wzmacniaczy i wzięłam kostkę. Podkręciłam wszystko na ful i przejechałam kostką po strunach. Hałas był niewyobrażalny. Wszyscy jak na komendę się poderwali i popatrzyli na nas wściekłym spojrzeniem. Powoli przysunęłam się do Dereka i wspięłam się na palce żeby szepnąć mu do ucha.
- Masz przy sobie pistolet? - spytałam z nadzieją po czym zerwałam się na równe nogi i zaczęłam uciekać. Wiedziałam że ktoś mi deptał po piętach więc wybiegłam przez drzwi balkonowe na taras ale nie zdążyłam daleko uciec bo poczułam na swojej tali ciepłe ramiona i od razu wiedziałam do kogo należą. Jednak zastanawiało mnie dlaczego mój oprawca nie zwolnił po tym jak mnie złapał tylko dalej biegł ze mną na rękach. Chwilę potem miałam już odpowiedź na swoje pytanie bo znalazłam się w basenie. Postanowiłam poćwiczyć swoją grę aktorską i zaczęłam udawać że się topię. Po chwili te same silne ramiona przez które znalazłam się w basenie próbowały wyciągnąć mnie na powierzchnię. Wtedy przejęłam inicjatywę i zaczęłam podtapiać chłopaka. Po jakimś czasie znudziło mi się i podpłynęłam do brzegu. Za mną wlekł się wkurzony Joe.
- Przestraszyłaś mnie!- powiedział oburzony
- A ty bezczelnie wrzuciłeś mnie do wody. Poza tym powinieneś być mi wdzięczny - powiedziałam wychodząc na brzeg
- Wdzięczny?! - spytał niedowierzająca
- No tak. Dzięki tej chwili grozy kac ci przeszedł a reszta siedzi teraz pewnie w kuchni z butelką wody i popija tabletki na ból.
- Fakt, ale naprawdę myślałem że nie umiesz pływać! - powiedział nadal zły
- To coś ty wczoraj robił?! - spytałam troszkę wkurzona
- O co ci chodzi? - co za głupol
- No wczoraj graliśmy w butelkę i na jedno z pytań - największe osiągnięcia dzieciństwa powiedziałam ze byłam mistrzynią w pływaniu
- A no fakt. Wiesz trochę się wypiło szczególnie przez tez zadania Mils. Niektórych rzeczy nie pamiętam - wyjaśnił poprawiając mokre włosy - masz w co się przebrać? - spytał patrząc na mnie
- Masz szczęście ze wczoraj byłam na zakupach ale jeśli o tym mowa to zniszczyłeś mi moje nowe buty
- Upsss - powiedział robiąc minkę zbitego szczeniaczka
- Ups? - powtórzyłam po chłopaku
- Obiecuję że Ci to wynagrodzę dobrze? - spytał z nadzieją
- No dobrze. Teraz idę się przebrać - powiedziałam i pobiegłam do łazienki
Wytarłam się do sucha, wysuszyłam włosy, przebrałam się, nałożyłam nowy delikatny makijaż i opuściłam pomieszczenie. Wszyscy byli już gotowi w salonie.
- Idziemy? - spytałam wesoło
- Gdzie? - spytali wszyscy niemal jednocześnie i popatrzyli na mnie
- Oj pijaczki, pijaczki ... - zaczęłam się z nich śmiać
- Mówi abstynent - powiedziała Miley a ja posłałam jej zabójcze spojrzenie na co się tylko wrednie uśmiechnęłam
- Wracając do tematu to dzisiaj mamy ostatni dzień nagrań piosenek w studiu - przypomniałam wszystkim na co oni poderwali się jak na komendę
- Rzeczywiście. To wy jedźcie a ja pójdę się już pakować bo mi to schodzi godzinami.- powiedział Dan
- Pakować? - spytałam zbita z tropu
- No tak. Dzisiaj kończycie nagrywać piosenki w studiu i jedziecie a raczej jedziemy bo ja, Selena czy Derek możemy jechać z wami do Camp Kilcoo w the Haliburton Highlands i Ontario w Kanadzie gdzie będziecie kręcić wszystkie sceny - oznajmiła dziewczyna i pobiegła na górę
- Cholera! - powiedział Derek na co wszyscy popatrzyli się na niego pytająco - muszę gdzieś zadzwonić, Dems chodź na słówko - powiedział i pociągnął mnie na taras
- Co jest? - spytałam nic nie rozumiejąc
- O to chodzi że nasz dom ma odpowiednie zabezpieczenia a tamten w którym teraz zamieszkamy nie.
- To zadzwoń do centrum i powiedz żeby to załatwili
- Ok zobaczę co da się zrobić ale nie obiecuję
- Jesteś kochany - pocałowałam go w policzek - a teraz chodź bo się spóźnimy
- Co się stało? - spytał Kevin gdy wróciliśmy do reszty
- Mój kochany braciszek przypomniał sobie że musi pracować
- A czym się zajmujesz? - zainteresował się Nick
- Tłumacze teksty z języka angielskiego na inne takie jak francuski, niemiecki, polski
- Ok. Musimy się zbierać - zakomunikował Joe i ruszyliśmy do wyjścia. Mike(Derek) pojechał do domu się pakować a my udaliśmy się w stronę wytwórni. Droga do studia minęła nam bardzo szybko. Joe cały czas się wygłupiał, a my śmialiśmy. On po prostu jest taki kochany. Ej. Stop !Co ja powiedziałam? Kochany? Chyba się nie zakochuje co?
- Ej Demiśka, jesteś z nami? - zapytał rozbawiony Joe, a ja obdarzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Zamyśleć się nie można? - zapytałam z przekąsem. Nie wiedziałam czemu się tak wkurzyłam.
- Można, można - powiedział. Moje emocje spadły tak szybko jak się pojawiły. - Wiem że o mnie myślałaś - powiedział śmiesznie poruszając brwiami. Prychnęłam i zaśmiałam się na te słowa.
- Chciałbyś - powiedziałam dalej się śmiejąc, a on zrobił urażoną minę. Wystawiłam mu język i poszłam do reszty.
Po nagraniu piosenek pojechaliśmy w stronę domu Jonsów.
- Byłaś świetna - powiedzieli bracia, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dzięki wy także - powiedziałam. Po chwili znaleźliśmy się na podjeździe. Wyszłam z samochodu, a mój telefon dał o sobie znać. Spojrzałam na wyświetlacz i spostrzegłam że to "mój braciszek".
- Czego dusza zapragnęła? - zapytałam.
- Jadę po ciebie, mamy pilną sprawę. Agencja - kiedy wypowiedział ostatnie słowa wiedziałam że to coś pilnego.
- Dobrze - powiedziałam i rozłączyłam się. Schowałam aparat do kieszeni i spojrzałam przepraszająco na chłopaków. Nie wiedzieli o co mi chodzi, świadczyły o tym ich zdziwione miny.
- Muszę jechać, mój braciszek zgubił jakieś papiery do przetłumaczenia i chce bym mu pomogła - wymyśliłam na poczekaniu. Nie chciałam ich okłamywać, ale nie miałam wyboru. Musiałam. Po tych słowach usłyszałam klakson, a na teren posesji jechał Mike.Znaczy Drake.
- To ja lecę, pa - krzyknęłam biegnąc w stronę auta. Wsiadłam do niego i szybko zapięłam pas. Drake wycofał i wyjechał z posesji.
- Czego chce Agencja? - zapytałam, a on ruszył w stronę naszego domu.
- Inspekcja - powiedział, a ja pokiwałam twierdząco głową że rozumiem. To było normalne. Co miesiąc, nawet co 2 tygodnie, sprawdzali nas.
Jechaliśmy autostradą, a ja usłyszałam głośny pisk. Spojrzałam za siebie, a w oknie zauważyłam samochód, przepychał sie przez jezdnię. Spojrzałam z przerażeniem na Mike, a on za siebie. Moje serce przyśpieszyło. Co jeśli to oni? Co jeśli mszczą się? Po chwili poczułam uderzenie. Nasz samochód został popchnięty w stronę innych. Po chwili poduszki powietrzne się otworzyły. Byłam cała przerażona. Moje ciało nienaturalnie drgało. Spojrzałam z przerażeniem na Mike. Miał dziwny wyraz twarzy. Dotknęłam mojego czoła i poczułam coś mokrego. Oderwałam rękę, a na jej powierzchni zauważyłam krew. Potem dobiegł mnie głos Dereka.
- Nie ruszaj. Pewnie już ktoś wezwał pogotowie i zaraz przyjedzie - powiedział. Sam za to wyciągnął telefon i wysłał krótką wiadomość, jak się domyślałam informującą FBI o wypadku.
Bałam się że to byli oni. Że odkryli moją przykrywkę i postanowili zlikwidować. Pełna strachu po chwili po prostu zemdlałam.

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 4

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez zasłony. Leniwie wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu siedziała Selena i się do mnie uśmiechała
- Hej Selena - przywitałam się z  przyjaciółką ale po chwili dopiero do mnie dotarło że ona tu na prawdę jest - zaraz Selena?  - spytałam nie wiedząc co się dzieje
- Hej - odpowiedziała szczęśliwa dziewczyna - w końcu się obudziłaś
- Co ty tu robisz? - spytałam nie wiedząc co się dzieje
- No tak zapomniałabym. Dzwoniłam do Ciebie ale nie odbierałaś, więc zadzwoniłam do twojego braciszka. On podał mi adres i jestem. Swoja droga Liam mieszka na tej samej ulicy - wyjaśniła szybka - a teraz wstawaj jest już jedenasta. Idziesz zjeść śniadanie które już na Ciebie czeka a potem idziemy na zakupy. Oczywiście zahaczymy jeszcze o dom Mils - trajkotała tłumacząc mi swój plan. Leniwie wstałam i poszłam się ogarnąć. Ubyłam się, umalowałam i ubrałam w ciuchy. W raz z dziewczyną zeszłam na dół gdzie czekał na nas Derek.
- Hej siostra - powitał mnie gdy tylko mnie zobaczył
- Hejo. Co tam masz dobrego? - zapytałam zaglądając mu przez ramię
- Jajecznicę. Siadaj bo już nakładam
- Ok - zajęłam miejsce przy stole i pokazałam Selenie żeby też usiadła
- Zjesz? - spytał chłopak
- Nie już jadłam. Ty gotujesz? - spytała z niedowierzaniem
- Ktoś z nas musi a jeśli nie chce aby moja siostra puściła dom z dymem to muszę gotować ja.
- Demi domyślam się że jesteś uzdolniona kulinarnie niczym ja
- Możliwe - powiedziałam wcinając jajecznicę

- Dasz sobie rade sama? - pytał po raz tysięczny tego ranka Derek gdy wraz z przyjaciółką (bo chyba mogę ją tak nazwać) przygotowywałam się do wyjścia
- Tak. W razie czego do Ciebie zadzwonię
- Uważaj na siebie! - krzyknął gdy wsiadałam do samochodu dziewczyny
- Ale się o ciebie boi - powiedziała rozbawiona jego zachowaniem - co najmniej jakby ktoś chciał Cie zabić - powiedziała na żarty ale po moim ciele mimowolnie przeszły ciarki
- Taa -powiedziałam wymuszając uśmiech - to jedziemy po Miley
- A potem na zakupy! - krzyknęła dziewczyna
- Może mi się zadaje ale wydaje mi się że jesteś od tego uzależniona - powiedziałam przyglądając się dziewczynie
- Może tak troszeczkę - przyznała zawstydzona - jesteście ze sobą blisko?
- Co? - nie zrozumiałam o co jej chodziło
- Ty i Derek. Wydajecie się idealnym rodzeństwem - wyjaśniła
- Tak, czasem nam potrafi odbić - uśmiechnęłam się na wspomnienie poprzedniego dnia i naszych wygłupów
- Chciałabym mieć tak seksownego brata - powiedziała rozmarzona
- Nie zapominaj że masz Nicka - przypomniałam przyjaciółce
- Ja nie z myślą o sobie. No co ty! Ja z myślą o Mils
- Ale ona chyba kogoś ma? - zapytałam bo nie do końca byłam w temacie
- Tak Liama - przytaknęła dziewczyna
- Nie lubisz go?
- Nie no co ty, on jest świetnym chłopakiem i zależy mu na niej. Po prostu gdyby Mils była z moim bratem to my byłybyśmy prawdziwą rodziną. - powiedziała skręcając w jedną z uliczek Los Angeles
- Wiesz żeby być z kimś rodziną wcale nie musicie być spokrewnieni czy jakoś inaczej związani - coś o tym wiem dodałam w myślach
- Wiem, wiem - powiedziała parkując jak się domyśliłam przed domem panny Cyrus i naciskając klakson. Już po dwóch minutach dziewczyna wsiadała do samochodu
- Siemka wam! - rzuciła na dzień dobry
- Hej. Kierunek centrum! - krzyknęła Selena wyjeżdżając z podjazdu
- Przyzwyczaisz się - powiedziała widząc moją minę
- Tylko nie mów że ty też jesteś zakupoholiczką - powiedziałam lekko zaniepokojona
- Nie spokojnie - powiedziała posyłając mi uśmiech - po prostu przyzwyczaiłam się do zachowania Seleny i ty też się przyzwyczaisz gdy zaczniesz spędzać z nami czas - powiedziała szczęśliwa
- Wy naprawdę chcecie abym spędzała z wami czas?
- Jasne. Od wczoraj ty i twój braciszek należycie do naszej paczki. Właśnie zapomniałabym! - krzyknęła Mils uderzając się otwartą dłonią w czoło - dzwonił do mnie Nick .... - chciała dokończyć ale Selena jej nie dała
- Nick?! - spytała zaskoczona
- Tak. Daj mi dziewczyno dokończyć - powiedziała posyłając jej mordercze spojrzenie - no więc - kontynuowała - dzwonił do mnie Nick bo twój telefon był wyłączony a wiedział że się spotykamy - Selena prowadząc zaczęła szukać telefonu a po chwili gdy go znalazła krzyknęła
- Bateria padła! - jej głos mówił " Odkryłam Amerykę"
- No to już wiesz dlaczego dzwonił do mnie - kontynuowała Miley - więc kazał wam powiedzieć że urządzają wieczór filmowy i mamy przyjść. Mówiąc my miał na myśli mnie, Selene, Ciebie - powiedziała w moją stronę - Dereka i Liama. Liam już wie wy też więc zostało nam poinformować twojego brata. Zadzwoń do niego - powiedziała z władczością w głosie, nieznoszącą sprzeciwu
Wyjęłam telefon i nacisnęłam 1. Tak, miałam go w szybkim wybieraniu ale to z jego rozkazu. Odebrał po drugim sygnale
- Coś się stało?! - spytał zaniepokojony
- Tak jakby bo... - nie dał mi dokończyć bo musiał zacząć swoje przesłuchanie
- Jesteś cała?! - spytał zaniepokojony
- Tak, jestem cała i bezpieczna. Po prostu chcę ci powiedzieć że zostaliśmy zaproszeni na wieczór filmowy do Jonasów
- I Liam po niego przyjedzie o 18 - powiedziała Mils a ja powtórzyłam za nią do telefonu
- Liam? - spytał już spokojny
- Chłopak Mils. Przyjedzie po Ciebie żebyś wiedział jak dojechać do domu chłopaków. Tak na marginesie on mieszka na końcu naszej ulicy wiec trafi bez problemu
- Ok a ty jak tam dotrzesz?
- Ja? Coś czuje że zakupy z Seleną potrwają do tej 18 bo ona jest jakby w transie na samo słowo zakupy czy galeria
- Aż tak źle?
- Nawet sobie nie wyobrażasz. Dobra kończę bo dojeżdżamy pod galerię. Paa
- Pa i uważaj na siebie
- Dobrze
Rozłączyłam się i odwróciłam w stronę Seleny
- A tak na serio to ile te nasze zakupy będą trwać?
- No jak to ile do wieczora
- Ale ja nie jestem gotowa na wieczór filmowy
- Spokojnie. Kupimy sobie coś co założysz na dziś wieczór filmowy a przebierzesz się u mnie bo mieszkam przecznicę od chłopaków.
- Ok. Chyba nie mam wyjścia - powiedziałam wysiadając z samochodu.

Ale nie powiem zakupy były udane. Z dziewczynami świetnie się dogadywałam i czułam swobodnie. Wiedziałam że to początek czegoś wielkiego. Ale wydaje mi się że one we dwie coś knują bo jak mierzyłam  to lub to  słyszałam szepty dziewczyn takie jak: W tym mu się spodoba albo Jak ją w tym zobaczy to mu szczęka opadnie ale jak pytałam o co chodzi udawały że nie wiedzą o czym mówię. Kupiłam też kilka innych zestawów takich jak ten, ten lub ten czy ten.
Ogółem byłam zadowolona z dzisiejszych zakupów. Potem pojechałyśmy do Seleny się przyszykować. Wzięłam szybki prysznic zaraz po Selenie i ubrałam to.  Dziewczyny zrobiły mi makijaż i utrwaliły fale na moich włosach. Gotowa pomogłam Selenie i Mils z ich makijażami. Gomezka była ubrana tak a Cyruska tak. Gotowe pojechałyśmy do domu Jonasów gdzie byli już Derek i Liam.
- Hej - powiedziałyśmy wchodząc do domu bez pukania bo jak to one powiedziały: My tu czujemy się jak u siebie, tak samo oni u nas i ty też masz się tak czuć
- O jesteście już - powiedział Kevin niosąc pizze
- Witaj kochanie - przywitał się Nick z Seleną - nie zamęczyła was? - zwrócił się do nas
- Mało brakowało. Daj pomogę Ci - powiedziałam do chłopaka obładowanego napojami
- Dzieki - powiedział gdy odebrałam od niego dwie butelki a Selena jedną - Liam i Joe wybierają film a Derek powiedział że musi wykonać pilny telefon i wyszedł na taras
- To ja do niego pójdę - powiedziałam ruszając w stronę salonu gdzie znajdowało się wyjście na taras - Siemka chłopaki - rzuciłam do średniego z Jonsów i chłopaka Mils którzy siedzieli na ziemi przy DVD i zawzięcie dyskutowali
- O hej - powiedzieli jednocześnie
Wyszłam na taras i podeszłam do brata który właśnie kończył rozmowę telefoniczną
- Wszytko w porządku? - spytałam zaniepokojona
- Tak, wszystko dobrze. Musiałem zdać raport po przeprowadzce. Wiesz tak jak kazali. Oni cały czas prowadzą śledztwo ale sprawa nie za bardzo ruszyła z miejsca. Potrzebują czasu - wyjaśnił
- Jasne. Chodź bo zaczną bez nas. - powiedziałam kierując się w stronę wejścia do budynku
- Fajnie wyglądasz - powiedział chłopak idąc za mną
- Dzięki - uśmiechnęłam się w jego stronę
- Co oglądamy? - spytał wchodząc do salonu
- Najpierw na rozkręcenie kryminał a potem horror - powiedział Kevin a chwilę potem do salonu weszła jakaś dziewczyna - dobrze że jesteś kochanie. Przyszłaś w samą porę. Poznaj to jest Demi i Derek Lovato nasi nowi przyjaciele. Dems, Derk to moja świeżo upieczona żona Daniel
- Cześć - przywitałam się a zaraz za mną był mój brat. Zasiedliśmy przed telewizorem. Na kanapie Derek, ja  i Joe na jednym z foteli Nick a na jego kolanach Selena na drugim fotelu Kevin z Dan. Miley i Liam siedli na podłodze. Joe włączył film i zaczęliśmy oglądać. Kryminał nie za bardzo mi się spodobał bo za mocno utożsamiłam się z główną bohaterką za to horror był niczym komedia. Gdybym oglądała go sama pewnie posikałabym się ze strachu ale w takim towarzystwie nawet najgorszy i najstraszniejszy horror zamienia się w najlepszą komedię.
Po seansie filmowym przyszedł czas na grę w butelkę. Pierwszy kręcił Kevin i wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał
- Prawda - powiedziałam bez chwili zastanowienia
- Masz chłopaka? - to było banalne
- Nie - powiedziałam i wzięłam do ręki butelkę. Zauważyłam ze Sel i Mils puszczają do siebie oczko. O co im do cholery chodzi? Zakręciłam i wypadło na Nicka
- Prawda czy wyzwanie?
- Ja będę facetem z jajami i biorę wyzwanie - powiedział wypinając do przodu pierś
- A ja potraktuję Cie łagodnie bo wziąłeś wyzwanie jako pierwszy i Selena musi wyprostować te twoje loczki. Macie tu prostownice? - spytałam resztę
- Ja mam! - poderwał się Joe i pobiegł na górę
- Myślałam o Daniel ale OK
- Wiesz Joe kiedyś miał dłuższe włosy i je prostował - wyjaśniła dziewczyna
- Aha - nic więcej nie dodałam a po chwili Danger wrócił z prostownicą i podłączył do prądu. Po chwili urządzenie było już nagrzane i Sel prostowała włosy swojego chłopaka. Trochę jej to zeszło ale efekty były nie do opisania. Po prostu wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu. Cyknęłam jeszcze wkurzonemu chłopakowi zdjęcie i wróciliśmy do gry. Teraz on kręcił i wypadło na Dereka. Na początku wszyscy brali pytania ale z czasem gra się rozkręciła. Zdążyliśmy opróżnić już kilka butelek wódki. Tylko Derek zaprzestał na jednym czy dwóch kieliszkach wykręcając się że ma tylko jedną nerkę. Ja wiedziałam że on cały czas jest w pracy i nie może pozwolić sobie na więcej bo nigdy nie wiadomo kiedy ktoś zaatakuje. Wracając do tematu reszta była już mocno wstawiona (łącznie ze mną) dlatego wyzwania stały się odważniejsze. Nie wiem czemu ale to chyba jakaś zmowa bo gdy ja albo Joe brał wyzwanie to zawsze łączono naszą dwójkę razem. Może dlatego że tylko my dwoje i Derek nie byliśmy sparowani a przecież nie każą mi pocałować z języczkiem Derek bo to mój "brat". Ale Cyruska przesadziła każąc wypić średniakowi kieliszek czystej który znajdował się między moimi piersiami. Reszta miała świetny ubaw ale nie powiem mi też się podobało. Gdy Joe wyjmował zębami kieliszek znajdujący się między moimi piersiami przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zignorowałam to bo nie mogę się zakochać. Jeśli złapią tych co na mnie polują będę mogła wrócić do Londynu. Tylko czy chce? Przecież tam nie miałam prawdziwych przyjaciół. Ludzie myślą że nie żyje i pewnie nawet za mną nie tęsknią. Moi starzy przyjaciele byli ze mną tylko dla kasy i pozycji jaką zajmowałam ja i moja rodzina. Czy chce się zakochać? Chciałabym księcia na białym koniu ale takie gwiazdy jak Joe zmieniają dziewczyny jak rękawiczki. Pobawi się mną i wyrzuci gdy mu się znudzę. A może tak nie będzie ? Podpowiadała cząstka mnie zwana sercem. Na razie nie mogę o tym myśleć w końcu znamy się dwa dni a ja nie wieżę w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie wieżę, prawda?
Skończyłam swoje rozmyślania i wróciłam do gry. Prawie nikt nie zauważył mojej nieobecności duchowej. Prawie? Bo oczywiście pan "Wszystko widzę, wszystko wiem" Derek zauważył mój chwilowy odpływ do innej krainy i posłał mi wymowne spojrzenie. Gra w butelkę nam się znudziła bo nikt nie potrafił wymyślić jakiegoś nowego sensownego pytania czy zadania więc zagraliśmy w  "Alkochińczyka". Derek tylko nas pilnował a my graliśmy w najlepsze. Mój kochany braciszek widząc że nie daję już rady pić przyniósł duże szklane naczynie i potajemnie wylewał kieliszki płynu które powinnam wypić. Wszyscy byli już tak wstawieni że nie zauważyli tego. Po jakimś czasie gry pierwsza odleciała Daniel za nią Nick potem Kevin którego głupota po alkoholu sięgała zenitu, następna była Selena i Miley a na końcu ja i Joe. Trzeźwy pozostał Derek który zapewne spał czujnym snem bo w tym domu był zwykły alarm który jego zdaniem był do niczego.

środa, 5 września 2012

Rozdział 3

Znowu to samo. Sny które odtwarzały najgorszy dzień mojego życia znowu powróciły. Tak staram się o tym nie myśleć , odpycham niechciane wspomnienia a one i tak wracają jak bumerang. To boli. Tracisz coś co jest dla ciebie najcenniejsze i nie możesz nic zrobić aby to powstrzymać. Znów czułam się jak tego feralnego dnia. Czułam się tak jakbym tam naprawdę znowu była ale na szczęście coś albo raczej ktoś wyrwało mnie z tego snu.
- Demi wszystko w porządku? – spytał przerażony Derek
- Taak –powiedziałam przez łzy. Nawet nie wiedziałam że płacze, dobrze że nie mam makijażu bo bym wyglądała jak potwór – zły sen – wyjaśniłam chłopakowi
- Chcesz żebym został? – spytał troskliwie
- Mógłbyś? – spytałam z nadzieją
- Jasne – zrobiłam mu miejsce i dopiero teraz zorientowałam się że jest w samych bokserkach ale jakoś mi to nie przeszkadzało. To chyba tylko dla tego że uważam go za brata i najlepszego przyjaciela – czy to kiedyś minie? – nie musiałam nic więcej mówić. On rozumiał mnie, rozumiał jak nikt inny
- Zawsze będziesz mieć te wspomnienia w sercu i pamięci. Z czasem wspomnienia zbledną ale nigdy nie znikną. Pamiętaj masz mnie i ja ci pomogę przez to przejść
- Dziękuję – przytuliłam się do chłopaka. Zamknęłam oczy i pochwali zasnęłam

- Śniadanie gotowe – usłyszałam nad głową
- Jeszcze chwilkę mamusi – wymamrotałam i przekręciłam na drugi bok. O dziwo podziałało ale nie na długo. Po chwili poczułam na swoim ciele ( a głównie głowie ) zimną, ba lodowatą wodę – AAAA! – zerwałam się na równe nogi i spojrzałam morderczym wzrokiem na mojego oprawcę – Derek! Zemszczę się! Zabiję, poćwiartuję, utopię …. – zaczęłam wyliczać na palcach zapominając o sensie słów
- Dobra młoda. Nie zadzieraj ze mną bo się doigrasz a teraz idź się ogarnij i zejdź na śniadanie bo za jakieś półtorej godziny wychodzimy do wytwórni. Dzisiaj idziesz na spotkanie obsady Camp rock.
- Jezu! Zapomniałam na śmierć – pobiegła do łazienki
- I co ty byś beze mnie zrobiła?! – usłyszałam za sobą głos Dereka
- Pewnie zginęła! – odkrzyknęłam i dopiero po chwili zrozumiałam co powiedziałam. Miałam rację. Zginęłabym bez niego ale nie tylko w przenośni ale też dosłownie.
Aby wyrzucić mroczne myśli związane ze wspomnieniami i nocnym koszmarem weszłam pod zimny prysznic. Wytarłam się, wysuszyłam włosy, umalowałam, ubrałam wygodne krótkie spodenki jeansowe i białą bokserkę. Dobrałam dodatki i byłam gotowa. Zbiegłam na dół i wpadłam do kuchni w której Derek właśnie zalewał wrzącą wodą kubki z kawą. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do lodówki. Wyjęłam mleko i dolałam do gorącego napoju. Osłodziłam i usiadłam do stołu. Chwyciłam jedną z kanapek uszykowanych przez mojego kucharza i zaczęłam konsumować.
- Dziękuję – powiedziałam w stronę Dereka
- Za co? – spytał nie wiedząc co mam na myśli
- Za wszystko. Za to że tu jesteś, wspierasz mnie i pomagasz. Twoim zadaniem jest tylko zapewnić mi bezpieczeństwo. Nie musisz robić nic więcej a jednak bardzo mi pomagasz, na przykład w nocy. Dałeś mi oparcie jakiego potrzebowała – wyjaśniłam chłopakowi
- Bo nie jesteś dla mnie tylko kolejnym zadaniem – posłałam mu pytające spojrzenie – jesteś moją młodszą siostrzyczką. Naprawdę Cię za nią uważam i chcę abyś czuła się bezpieczna i szczęśliwa – podeszłam do chłopaka i przytuliłam go w podziękowaniu. Potem pobiegłam umyć zęby i wziąć torebkę – Gotowa ? – spytał zakładając buty
- Tak – wyszłam z domu i czekałam aż Derek włączy cały system bezpieczeństwa. Wsiedliśmy do samochodu a ja włączyłam radio – ciekawe kim jest ten zespół co wystąpi w tym filmie
- Ja zastanawiam się nad czym innym – powiedział Derek
- Nad czym? – spytałam patrząc w jego stronę
- Czy ten chłopak co będziesz grała zakochaną w nim jest przystojny – mówiąc to poruszał zabawnie brwiami na co zareagowałam śmiechem – No co?
- A ja myślałam że zastanawiałeś się czy będą tam jakieś ładne aktorki – powiedziałam dalej się śmiejąc
- To była moja druga myśl. Gotowa? – zapytał parkując samochód
- Nie
- No to chodźmy – powiedział otwierając drzwi
- Ale ja nie jestem gotowa! – krzyknęłam za nim na co on tylko zareagował śmiechem
Wyszłam z samochodu, podbiegłam do chłopaka i wskoczyłam mu na plecy. Myślałam że zakończy się to wypadkiem ale on nawet się nie zachwiał. W doskonałych humorach i towarzyszącym przy tym wybuchom śmiechu weszliśmy do sali spotkań. Wszyscy spojrzeli się na nas na co od razu stanęłam przy przyjacielu i próbowałam się uspokoić
- Cześć – powiedziałam już trochę spokojniejszym głosem a powtórzył po mnie Derek
- Cześć – odpowiedziała cała sala ludzi na oko w moim wieku. Tylko kilku z nich było koło 30. Najbardziej w oczy rzuciła mi się trójka chłopaków. Znałam ich z programów muzycznych. Jak im było? Jonas…. Wiem Jonas Brothers
- Ciekawe który z nich to Shane Gray – usłyszałam przy uchu szept Dereka i aż podskoczyłam na co on zareagował śmiechem
- Bardzo śmieszne! – szepnęłam uniesionym głosem
- Żebyś widziała swoja minę – śmiał się bezczelnie w żywe oczy. Chciałam coś powiedzieć ale usłyszałam jakiś męski głos
- Witajcie. Przepraszam że musieliście czekać ale ważne sprawy mnie zatrzymały. Część z was mnie zna ale część nie dlatego się przedstawię. Nazywam się Max Simpson jestem prezesem i odpowiadam za film Camp Rock. Za chwilę przeczytam kto kogo gra aby wszystkim było łatwiej się zapoznać. Wyciągnął i zaczął czytać
- Shane Gray  - Joe Jonas
- Mitchie Torres -  Demi Lovato
- Nate Gray  - Nick Jonas
- Jason Gray  - Kevin Jonas
- Caitlyn Geller - Alyson Stoner
- Tess Tyler - Meaghan Jette Martin
- Ella Pador -Anna Maria Perez de Tagle
- Margaret "Peggy" Dupree  - Jasmine Richards
- Lola Scott - Aaryn Doyle
- To są te najważniejsze postacie teraz pozostali – przewrócił kartkę i zaczął czytać
- Barron - Jordan Francis
- Sander - Roshon Fegan
- Connie Torres - Maria Canals Barrera
- Andy - Giovanni Spina
- Steve Torres - Ed Jaunz
- Brown Cessario - Daniel Fathers
- Dee La Duke - Julie Brown
- TJ Tyler - Jennifer Ricci
- Sierra - Bailey Stocker
- To teraz tak Joe, Nick, Kevin i Demi idą ze mną nagrywać piosenki reszta się zapoznaje i czeka na swoja kolej do nagrań
Ruszyłam za Maxem a po piętach deptał mi Derek. Odwróciłam się i go zdzieliłam na co reszta grupy zareagowała śmiechem
- Bardzo śmieszne – powiedział oburzony chłopak na co odpowiedział mu chyba Joe
- Żebyś pozwalał tak się traktować swojej dziewczynie – teraz to ja i Derek zaczęliśmy się śmiać, tamci patrzyli się na nas zdezorientowani
- To mój brat – powiedziałam między napadami
- Aaaa – usłyszałam chyba Kevina.
- Dobra ludzie – powiedział Max – Nick, Kevin i … - popatrzył na mojego brata
- Derek – podpowiedział chłopak
- I Derek idą tam – wskazał pomieszczenie za szybą gdzie znajdowały się wszystkie urządzenia – a Demi i Joe zaczynają nagrywać piosenkę „ Oto ja” – powiedział do nas i opuścił pomieszczenie. Znajdowaliśmy się w praktycznie pustym pokoju. Na środku stał duży mikrofon pod ścianą kanapa a obok stoli z butelkami wody. Po chwili z głośników poleciały pierwsze nuty tak dobrze mi znanej piosenki.




I've always been the kind of girl /  Przez całe życie bałam się 
That hid my face /  uwolnić głos
So afraid to tell the world /  Dać usłyszeć światu co,
What I've got to say /  Od zawsze w sercu mam
But I had this dream /  Ale nadszedł dziś
Right inside of me /  Moich marzeń czas
I'm going to let it show /  Aby spełnić je 
It's time /  Już czas 
To let you know /  Pokazać wam
To let you know /  pokazać wam!

This is real, this is me /  Właśnie dziś, Oto ja
I'm exactly were I'm supposed to be now /  Jestem pewna, Że już najwyższy czas by...
Gonna let the light /  Marzeniom dać 
Shine on me /  Spełnić się !
Now I found /  Teraz wiem 
Who I am /  Czego chcę
There's no way to hold it in /  Dosyć życia tylko snem
No more hiding who I want to be /  Nic nie może już zatrzymać mnie
This is me /  Oto ja!

Do you know what it's like to feel so in the dark? /  Dobrze wiem już jak pokonać własny strach
To dream about a life where you're the shining star /  By móc na scenie być silna tak jak dziś
Even though it seems /  Chociaż dobrze wiem
Like it's to far away /  Że mam odległy cel
I have to believe in myself /  To spełnię swój sen, już czas
It's the only way /  Tego właśnie chcę!

This is real, this is me /  Właśnie dziś, Oto ja
I'm exactly were I'm supposed to be now /  Jestem pewna, że już najwyższy czas by...
Gonna let the light /  Marzeniom dać
Shine on me /  Spełniać się !
Now I found /  Teraz wiem 
Who I am /  Czego chcę
There's no way to hold it in /  Dosyć życia tylko snem
No more hiding who I want to be /  Nic nie może już zatrzymać mnie
This is me /  Oto ja !

You're the voice I hear inside my head /  Jesteś głosem, który we mnie brzmi
The reason that I'm singing /  Natchnieniem kiedy śpiewam 
I need to find you /  To ciebie szukam
I gotta find you /  Ciągle szukam
You're the missing piece I need /  Jesteś nutą, której brak
The song inside of me /  Piosenką wewnątrz mnie
I need to find you /  To ciebie szukam 
I gotta find you /  Ciągle szukam
This is real, this is me /  Właśnie dziś, Oto ja
I'm exactly where I'm supposed to be now /  Jestem pewna, Że już najwyższy czas by...
Gonna let the light /  Marzeniom dać 
Shine on me /  Spełniać się! 
Now I found who I am /  Teraz wiem, czego chcę
There's no way to hold it in /  Dosyć życia tylko snem
No more hiding who I want to be /  Nic nie może już zatrzymać mnie

This is me /  Oto ja !
You're the missing piece I need /  Jesteś nutą, której brak
The song inside of me /  Piosenką wewnątrz mnie
This is me /  Oto ja !
You're the voice I hear inside my head /  Jesteś głosem, który we mnie brzmi
The reason that I'm singing /  Natchnieniem kiedy śpiewam

Now I found who I am /  Teraz wiem, czego chce
There's no way to hold it in /  Dosyć życia tylko snem
No more hiding who I want to be /  Nic nie może już zatrzymać mnie
This is me / Oto ja !


- Świetnie wam poszło! - krzyknął uradowany Max - bez żadnych poprawek mamy to! - krzyczał podekscytowany - dobra teraz chłopaki a ty Demi dołącz do brat
Tak jak mi powiedział tak też zrobiłam. Udałam się do pomieszczenia za szybą gdzie znajdował się mój brat i dźwiękowiec. Max tłumaczył jeszcze coś chłopakom. Oni nagrywali a ja ich słuchałam. Mieli przepiękne głosy. Wydawało mi się że już kilka razy słyszałam ich w radiu. Ale nie jestem pewna bo mnie nigdy nie obchodzi jaki gatunek to muzyki, kim jest wykonawca i czy jest popularna. Dla mnie najważniejsze było przesłanie jakie miała w sobie i czy wpadła mi w ucho. Nic więcej. Po jakimś czasie zgłodniałam więc udałam się w stronę drzwi wyjściowych.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam pytanie  Dereka
- Do automatu na korytarzu.
- Iść z tobą? - spytał powarzenie
- Daj spokój. Do łazienki też ze mną zaczniesz chodzić? - spytałam zirytowana, przecież automat znajduje się dwadzieścia metrów stąd jakby co to usłyszałby mój krzyk
- Czyli nie? - drążył dalej
- Nie - powiedziałam i opuściłam pomieszczenie jednocześnie się z kimś zderzając.
Wstałam i popatrzyłam przed siebie. Stały tam Selena Gomez i Miley Cyruz. Znałam je z seriali Disneya.
- Przepraszam - powiedziała
- Nic się nie stało - powiedziała czarnowłosa - ja jestem Selena a to Miley
- Ja jestem Demi - odpowiedziałam grzecznie chociaż przez jedną setną sekundy chciałam powiedzieć Alice. Dobrze że ugryzłam się w język
- Dokąd idziesz? - zapytała tym razem Cyruzka
- Do automatu po przekąskę. A wy?
- Zobaczyć jak radzi sobie na nagraniach mój chłopak i przyjaciele - powiedziała Selena
- Aha. Poczekacie chwilę tylko coś kupię.
- Jasne. To ty będziesz tą główną bohaterką w Camp Rock ?
- Tak - powiedziałam wrzucając do maszyny monetę i wciskającą odpowiedni numer produktu
- Nie jesteś stąd - stwierdziła dziewczyna - masz inny akcent
- Nie. Pochodzę z Oklahomy - wyjaśniłam. Kłamanie coraz łatwiej mi przychodziło
- Ooo - z kupionym produktem ruszyłyśmy do studia - Derek to Selena i Miley. Dziewczyny to mój brat Derek - przedstawiłam chłopaka dziewczynom po tym jak weszłyśmy do środka
- Część - przywitał się z uśmiechem - wszystko w porządku? - to pytanie było do mnie a ja miałam coraz większe wrażenie że chłopka jest przewrażliwiony. Ale może to cecha dobrych agentów FBI?
- Tak - szepnęłam w odpowiedzi

Po nagraniach dziewczyny zaproponowały abyśmy wszyscy udali się na pizze. Poszliśmy do tej samej w której wraz z Derekiem byliśmy pierwszego dnia w LA. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Pierwszy raz od dawna tak dobrze się bawiłam i zapomniałam o dręczących mnie wspomnieniach. Wraz z chłopakiem opowiedzieliśmy im naszą fałszywa przeszłość. Źle się czułam okłamując tych ludzi bo miałam przeczucie że dzisiejszy dzień to początek wspaniałej przyjaźni. Do wieczora czas spędziliśmy świetnie się bawiąc. Wróciłam do domu kompletnie padnięta mażąc o relaksacyjnej kąpieli i moim wygodnym łóżku.

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 2

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Leniwie sięgnęłam po przedmiot leżący na szafce nocnej. Zastanawiało mnie kto dzwonił skoro nikomu nie dawałam numeru. No oprócz Dereka ale on ma pokój obok to po co by dzwonił? Niechętnie nacisnęłam zieloną słuchawkę
- Słucham? – powiedziałam przystawiając telefon do ucha
- Czy mam przyjemność z Demetrią Lovato? – spytała nieznana mi kobieta
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Chciałam powiedzieć że pani demo zostawione w naszej wytwórni bardzo spodobało się prezesowi. Jeśli w dalszym ciągu zainteresowana jest pani współpracą z nami to proszę stawić się w biurze za dwie godziny – nie wierzyłam w to co usłyszałam. Powoli usiadłam na łóżku
- Oczywiście że przyjdę
- Do zobaczenia
Po tych słowach usłyszałam dźwięk oznajmiający koniec rozmowy. Byłam w szoku. Prezesowi najlepszej wytwórni płytowej w Los Angeles spodobało się moje demo
- AAAAAAA!!!!!! – krzyknęłam na cały dom a po chwili uzbrojony Derek wpadł do mojego pokoju
- Co się stało?! – zapytał przestraszony
- Dzwonili z wytwórni i chcą ze mną porozmawiać! – dalej krzyczałam
- Dziewczyno i to jest powód żeby krzyczeć? – zapytał już trochę rozluźniony
- A nie?! - powiedziałam zirytowana - Jaki inny miałbym mieć powód żeby krzyczeć? – spytałam chłopaka który rozładowywał pistolet
- No nie wiem – podrapał się po głowie udając że się zastanawia – na przykład wynajęty płatny zabójca mierzy do ciebie z broni
- No dobra, to też jest dobry powód. A teraz daj mi się ogarnąć bo za dwie godziny jedziemy do wytwórni. A tak właściwie to która jest godzina?
- Koło dwunastej – powiedział poruszając śmiesznie brwiami – pospałaś sobie
- Po prostu lubię sobie pospać. Inaczej jestem wściekła i lepiej ze mną nie zadzierać
- Dobra to ja będę wspaniałomyślnym starszym bratem i przez ten czas co ty będziesz doprowadzać się do stanu „UŻYWALNOŚĆ” ja zrobię ci śniadanie.
- Dziękuję. Jesteś kochany – dałam mu całusa w policzek i pobiegłam do łazienki
Wzięłam szybką ale relaksującą kąpiel. Wychodząc z wanny owinęłam się szczelnie grubym ręcznikiem i stanęłam przy umywalce. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Nałożyłam podkład, cienie, tusz i błyszczyk. Udałam się do garderoby i wyciągnęłam z niej moją sukienkę. Dobrałam dodatki i założyłam na siebie. Zadowolona z efektów zeszłam na śniadanie. Derek właśnie nakładał na talerz naleśnika z nutellą.
- No, nie wiedziałam że umiesz gotować – zaczęłam się z nim droczyć
- Jak się jest kawalerem to trzeba coś jeść. Nie sądzisz? – zapytał podając mi talerz
- Zgadzam się z tobą w stu procentach i bardzo się cieszę że posiadasz tą umiejętność bo ja potrafię wodę przypalić a szkoda aby taki piękny dom wyleciał w powietrze gdy będę próbowała zrobić jajecznicę.
- Czyli nie umiesz gotować?
- No przecież przed chwilą ci to powiedziałam. Zawsze miałam od tego kogoś – wzruszyłam ramionami – przecież to że jestem kobietą nie musi być równoznaczne z tym że umiem gotować
- Dobra to jak jest aż tak źle to ja będę gotował albo będziemy chodzić do restauracji. Mam jechać z tobą?
- Jasne. Mój starszy braciszek musi wspierać swoją siostrzyczkę w tak ważnym momencie jej życia.
- Jasne. Ale jeśli chcesz zdążyć to musimy się już zbierać bo jest późno a na mieście o tej godzinie są korki
- O cholera – zerknęłam na zegarek i od razu zerwałam się na równe nogi. Pobiegłam na górę po torebkę a odprowadził mnie śmiech Dereka – bardzo śmieszne! – krzyknęłam biegnąc
Po pięciu minutach opuszczaliśmy podjazd naszego domu.
- Stresujesz się? – spytał chłopak
- Jak cholera – powiedziałam patrząc przed siebie
- Pomyśl tak – popatrzyłam się w jego stronę – już im się spodobałaś. Teraz wystarczy że udowodnisz że to twój głos a od razu coś ci zaproponują
- Skąd wiesz? Przecież mnie nie słyszałeś
- Słyszałem – posłał mi szeroki uśmiech a ja spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem – śpiewałaś wczoraj pod prysznicem – parsknął śmiechem za co oberwał w ramię – ale ładnie śpiewałaś
- Ta jasne. Jeszcze trochę i poznam twoje słabe punkty – pogroziłam mu palcem
- Już się boję – był cały czerwony ze śmiechu
- Nie śmiej się bo zrobię dziś kolację – zamarł a teraz to ja posłałam mu triumfalny uśmiech
- Dobra. Jesteśmy na miejscu mała
- Tylko nie mała – pogroziłam palcem i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem
W świetnych humorach weszliśmy do budynku. Podeszłam do recepcji
- Dzień dobry. Nazywam się Demetria Lovato i miałam się spotkać z prezesem
- Już czeka na panią – uśmiechnęła się drobna blondynka – siódme piętro, drzwi naprzeciwko windy
- Dziękuję - Poszłam za Derekiem w stronę windy. Gdy zjechała na dół weszliśmy do środka i nacisnęłam odpowiedni guzik – Ona była mała – powiedziałam do chłopaka gdy winda ruszyła
- Może i była ale dla mnie to tylko ty jesteś mała – powiedział podle się uśmiechając
- To że jesteś większy nie znaczy że mądrzejszy
- Ty cwaniara, zauważyłaś że sprzeczamy się jak prawdziwe rodzeństwo? – powiedział szturchając mnie w ramie
- W końcu nim jesteśmy co nie?
- Tak
- Mój głupiutki braciszek – znowu parsknęłam śmiechem
- Skończymy tą rozmowę, bo zaczynam tracić nerwy. Chodźmy do tego prezeska i miejmy to już za sobą
- Co stresujesz się? – droczyłam się z nim
- Nie ale ty tak – posłał mi swojej spojrzenie nr.3 mówiące „przede mną nic nie ukryjesz” i wyszedł z windy która  właśnie zatrzymała się na odpowiednim piętrze
Ruszyliśmy przed siebie i chwilę później pukaliśmy w odpowiednie drzwi
- Proszę – usłyszałam głos mężczyzny. Na oko koło pięćdziesiątki. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka – O panna Demetria – powiedział siejący mężczyzna
- Demi – poprawiłam odruchowo
- Demi – uśmiechnął się – i … - spojrzał na mojego towarzysza
- Derek – uśmiechnął się chłopak i siadł na krześle koło mnie
- Twój chłopak? – zwrócił się do mnie mężczyzna na co ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem
- Jestem jej bratem – powiedział Derek z uśmiechem na twarzy. Też rozbawiła go ta sytuacja
- Aaaa starszy brat. Rozumiem – powiedział mężczyzna – zatem przejdźmy do interesów. Bardzo spodobało mi się twoje demo dlatego mam dla ciebie propozycje. Dostaniesz główną rolę w musicalu produkcji Disneya. Do promocji filmu nagrasz kilka piosenek które były na demo. W filmie one też się pojawią. Jeśli spodobasz się publiczności i odniesiesz wraz z filmem sukces nagramy płytę. Pasuje?
- Oczywiście – uśmiechnęłam się do mężczyzny i zaczęłam czytać podane przez niego umowy. Jeśli chodzi o umowy i negocjacje jestem w tym dobra. Miałam już z tym do czynienia w Londynie i nabrałam nie małego doświadczenia. Umowa wydawała się bardzo korzystna a  zarobki kolosalne jak na początek. Jeśli odniosę sukces moje zarobki zwiększą się kilkakrotnie. Podpisaliśmy umowę i ustaliliśmy wszystkie szczegóły. Przydzielono mi agenta który będzie dbał o moją karierę. Za tydzień miałam pierwsze spotka nie na planie z resztą obsady i przymiarki strojów.
W doskonałym humorze opuściłam budynek. Za to Derek. Jego mina była nieszczęśliwa
- Co się stało?
- Teraz staniesz się rozkapryszoną gwiazdką – powiedział smutny
- Nigdy się taka nie stanę – powiedziałam uwieszając się na jego ramionach
- To dobrze. Ale to nie zmienia faktu że całe dnie będziemy spędzać w otoczeniu rozkapryszonych gwiazdek
- Jak to będziemy? – spytałam chłopaka stając koło niego
- Tak to – przekomarzał się ze mną – musze cię pilnować czyli będę siedział z tobą na planie czy ci się to podoba czy nie. Będę twoim cieniem – powiedział poruszając zabawianie brwiami
- Mało seksowny ten mój cień – powiedziałam śmiejąc się pod nosem
- Że co proszę? – spytał oburzony – jestem mało seksowny ?
- Nie ale w porównaniu ze mną to tak. W porównaniu z innymi ochroniarzami czy braćmi to jesteś bardzo seksowny – poklepałam go po plecach i wsiadałam do samochodu.

- Co oglądamy? – spytał Derek dwie godziny później gdy leżeliśmy po obiedzie na kanapie w salonie.
- A co leci?
- Jakaś komedia, dalej dramat, thriller, romansidło i od razu mówię że odpada, a dalej seriale
- Jakie seriale?
- Na AXN leci wieczór zbrodni
- Czyli ?
- Najpierw CIS: Nowego Jorku, potem CIS: Miami, następnie Kości i Zapisane w pamięci.
- To zostaw tu bo kocham te seriale, no chyba że wolisz coś innego…
- Nie, też lubię te seriale
- Derek mogę cię o coś spytać?
- Jasne – uśmiechnął się zachęcająco
- Czy zawsze chciałeś zostać agentem FBI?
- Tak. To było moje marzenie z dzieciństwa
- Nie chciałeś zrezygnować nawet po tym jak zginął twój ojciec?
- Nie bo wiedziałem że oddał życie w walce. W obronie innych ludzi.
- Ale zostawił ciebie. Samego. Czy dlatego nie masz dziewczyny? Nie chcesz żeby została sama gdyby coś ci się stało?
- Nie to nie tak. Po prostu do tej pory żadna dziewczyna nie wytrzymała ze mną dłużej niż miesiąc. Wiesz wiele ludzi ryzykuje życie ale to ma jakiś cel. Zobacz gdyby nikt nie chciał narażać życia to nie byłoby strażaków, policjantów, żołnierzy. A wielu ludzi wykonywujących te zawody ma rodzinę. Ich rodziny też muszą być tego świadome. Tego że kiedyś ich mąż, ojciec, żona, matka może nie wrócić. Odejść na zawsze. Ja byłem tego świadomy. Wiele razy gdy ojciec spóźniał się na kolacje myślałem że już nigdy nie wróci. Byłem z tym pogodzony. Wiedziałem że tak chwila może nadejść. Myliłem się tylko w jednej kwestii.
- Jakiej?
- Myślałem że będę musiał zmierzyć się z tym sam. Z jego śmiercią, pogrzebem i potem bez żadnej pomocy sam żyć. Ale nie zostałem sam. Przyjaciele taty z pracy pomogli mi. To dzięki nim wyrosłem na takiego gościa i nie popadłem w złe nawyki. Wiele razy upadałem ale oni wyciągali do mnie rękę i pomagali wstać. Nie rozumiałem tego do końca. Wiesz. Dlaczego ja ich obchodzę. Wiesz, nic nie warty szczeniak. A oni mi pomogli. Zrozumiałem dopiero gdy wstąpiłem do FBI. My tam jesteśmy jedną wielką rodziną. Wspieramy się nawzajem i nasze rodziny. Mimo że jestem samotny. Mam ogromną rodzinę. My tam wszyscy jesteśmy rodziną. Dla dzieci kumpli jestem wujkiem dla żon bratem, przyjacielem.
- To musi być wspaniałe – powiedziałam uśmiechając się – masz partnera w pracy? Wy chyba pracujecie dwójkami
- Miałem. Zginął rok temu podczas jednej z akcji. Zostawił żonę i dzieci. Pomogłem im się po tym pozbierać tak jak mi kiedyś pomógł partner taty i inni przyjaciele - Przed oczami stanęła mi scena pogrzebu partnera Dereka. Trumna jest opuszczana do grobu a Derek przytula żonę zmarłego przyjaciela i jego dzieci które płaczą. To musiało być okropne.  – A ty jakie miałaś marzenie w dzieciństwie?
- Wiesz marzenia dziewczyn z dzieciństwa nigdy się nie spełnią – powiedziałam uśmiechając się
- Dlaczego? – zapytała nie wiedząc o co mi chodzi
- Bo każda dziewczynka marzy aby zostać księżniczką
- Aaaa.
- Kogo obstawiasz? – spytałam pokazując na telewizor w którym właśnie zaczynał się serial
- Ja? Moim zdaniem to ten świadek co tak się upominał o tą nagrodę
- A nie ten więzień co uciekł z zakładu karnego do którego został skazany za podobne zabójstwo?
- To by było zbyt proste. A zachowanie tego świadka jest dość podejrzane. A ty kogo obstawiasz?
- Nie wiem ale na pewno nie uciekiniera – wyszczerzyłam się
- Dlaczego?
- Bo mordercą nigdy nie jest ten którego podejrzewają na początku
- Cwaniara – szturchnął mnie w ramię
Tak właśnie zleciał nam czas do późnej kolacji. Potem zjedliśmy zapiekanki uszykowane przez mojego braciszka i oglądaliśmy horror. Derek się śmiał a ja cały czas tuliłam do jego ramienia piszcząc. Po filmie stwierdziliśmy że jest już 2 w nocy i trzeba iść spać. Poszłam wzięłam prysznic , założyłam bokserkę i krótkie dresowe spodenki służące mi za piżamę. Położyłam się do łóżka ale przez ten horror nie mogłam usnąć. Po pół godzinie kręcenia się na boki stwierdziłam że pójdę do Dereka bo to przez niego nie mogę spać. To on wymyślił żebyśmy doglądnęli ten film.  Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Po chwili uchyliłam je i wsunęłam głowę
- Derek śpisz? – spytałam chłopaka który był odwrócony do mnie plecami
- Teraz już nie – powiedział zaspanym głosem – co się stało? – przekręcił się w moją stronę
- Nie mogę spać – pożaliłam się
- Chodź tu do mnie – podniósł kołdrę robiąc mi miejsce. Szybko wskoczyłam do łóżka i przytuliłam do chłopak – Dobranoc – powiedział i zamknął oczy
- Dobranoc – cieszyłam się że mam go przy sobie. Że nie zostałam ze swoimi problemami sama. Pokochałam go. Pokochałam go jak starszego brata. Zawsze takiego chciałam mieć. Zabawnego, odważnego, troskliwego, opiekuńczego i przystojnego. Dlaczego przystojnego brata? Żeby koleżanki mi zazdrościły. Wiem dziecinne ale taka prawda. Naprawdę zaczęłam traktować go jak starszego brata i mam nadzieję że ja dla niego będę wymarzoną młodszą siostrą. Przynajmniej się postaram.  Z takimi myślami udałam się do krainy Morfeusza.

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 1


- Witaj w nowym domu – powiedział Dylan otwierając drzwi przytulnego domku na przedmieściach Miasta Aniołów.  Dom był nowoczesny i duży.
- Po co nam tak duży dom ? – spytałam chłopaka który wnosił nasze bagaże podręczne. Reszta rzeczy była przysłana tutaj wcześniej i rozpakowana przez zatrudnionych do tego ludzi.
- Dawno temu nasz rząd ochraniał siedmioosobową rodzinę i musieli kupić ten dom. Potem ochrona nie była im potrzebna i wrócili do dawnego życia a dom został pusty. FBI nie opłacało się sprzedawać tego a kupować mniejszy więc zadecydowali że wprowadzimy się tu. Idź się rozejrzeć.
Dom był przepiękny. Zawsze w takim chciałam mieszkać. Na dworze był basen o którym zawsze marzyłam niestety klimat w Londynie nie pozwolił mi na to.

Willa na przedmieściach Aten
Willa na przedmieściach Aten


Salon urządzony w nowoczesnym stylu. Połączony z jadalnią i kuchnią. W całym domu dominowały podobne tonacje kolorów co nadawało domowi uroku.


Willa na przedmieściach Aten 
Willa na przedmieściach Aten 
Willa na przedmieściach Aten


Po zwiedzeniu parteru udałam się na górę. Drzwi do pokoju Drerka były otwarte więc zajrzałam aby zobaczyć jak się urządził.


 

Po drugiej stronie stało duże czarne łóżko z materacem przykryte narzutą.  W jego pokoju oprócz drzwi na korytarz znajdowały się też drzwi do łazienki

 

I drugie prowadzące do jego „centrum odwodzenia”

 

Wyszłam na korytarz i udałam się do swojego nowego pokoju. Jego wystrój bardzo przypadł mi do gustu.

   

Sama też miałam swoją prywatną łazienkę. Gdy ją zobaczyłam od razu wiedziałam że będę spędzać w niej dużo czasu.



Miałam także swoją garderobę. Na piętrze znajdował się jeszcze pokój gościnny i mała łazienka z prysznicem. Zeszłam na dół poszukać Dereka. Znalazłam go w salonie przed telewizorem.
- Mam propozycje. Może nie będziemy dzisiaj nic gotować tylko pójdziemy zjeść na mieście i od razu rozejrzeć się po okolicy?
- Jasne, czemu nie.
- Dobra to idę się odświeżyć i za pół godziny będę gotowa.
- Dobra ja też się ogarnę
Pobiegłam do swojego pokoju i weszłam do garderoby. Wyciągnęłam z niej czarną sukienkę w kolorowe kwiatki wiązaną na szyi i czystą bieliznę. Położyłam wybrane ubrania na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przy umywalce. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy pozwalając im się naturalnie pofalować. Postawiłam na naturalność więc tylko podkreśliłam lekko oczy tuszem do rzęs a usta musnęłam malinowym błyszczykiem. Wyszłam z łazienki i przebrałam się w uszykowane ubranie. Na nogi nasunęłam czarne sandały na koturnie. Chwyciłam małą torebeczkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyszłam z pokoju. W salonie Derek właśnie chował swój pistolet i odznakę.
- Gotowa? – spytał patrząc w moją stronę
- A co nie widać? – spytałam uśmiechając się
- Widać tylko z doświadczenia wiem że dziewczynom na przygotowaniach do wyjścia schodzi godzinami a ty wyrobiłaś się w niecałe trzydzieści minut.
- Ma się ten talent. Idziemy?
- Jasne
Wyszliśmy z domu i zamknęliśmy drzwi na klucz. Ruszyliśmy w stronę samochodu chłopaka.
- Na co masz ochotę?
- Co powiesz na niezdrową pizze?
- Jasne
Ruszyliśmy w stronę miasta. Po drodze nie rozmawialiśmy ale nikomu ta cisza nie przeszkadzała. Ja patrzyłam przez okno starając się zapamiętać jak najlepiej drogę a Derek był skupiony na prowadzeniu pojazdu. Po piętnastu minutach zatrzymaliśmy się pod najlepszą pizzerią w mieście. Weszliśmy do środka i zamówiliśmy jedną dużą pizze. W lokalu byliśmy tylko my i grupka przyjaciół w przeciwległej stronie pomieszczenia.
- Nie będziesz tęsknił za Londynem? – przecież wyjeżdżając nie tylko ja zostawiłam tam wszystko ale także on
- Nie mam za czym. I chyba właśnie dla tego mnie przydzielili do tego zadania – powiedział posyłając mi ciepły uśmiech
- Jak to nie masz za czym tęsknić. A przyjaciele ? Rodzina?
- Przyjaciel. Nie znam żadnej osoby którą mógłbym tak nazwać. Znajomi? Tak. Przyjaciele? Nie – zabrzmiało to szczerze ale nie mogłam uwierzyć że taki chłopak jak on nie ma nikogo
- A rodzina? – spytałam chłopka i chwyciłam kawałek pizzy którą właśnie przyniosła kelnerka
- Matka zmarła przy porodzie a ojciec pięć lat temu w jednej z akcji. Też był agentem FBI – wyjaśnił. W jego oczach dostrzegłam smutek
- Przykro mi – posłałam mu pocieszający uśmiech
- Nic się nie stało. Czas leczy rany. Pogadajmy o czymś przyjemniejszym. Masz jakieś plany? Od czego tu zaczniesz ?
- Myślałam żeby nagrać kilka piosenek. A ty?
- Ja? Ja będę Cię pilnować i dotrzymywać ci towarzystwa siostrzyczko – posłał mi szeroki uśmiech i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się taki sam
- A poza tym? – drążyłam temat
- A poza tym? – powtórzył – poza tym będę leniuchował
Skończyliśmy posiłek i poszliśmy na spacer. Postanowiliśmy że zajdziemy też do jednej z wytwórni płytowych. Zostawiliśmy tam moje demo które nagrałam jeszcze w Londynie i nosiłam zawsze przy sobie czekając na odpowiednią okazję. Sekretarka prezesa poprosiła mnie o jakieś namiary gdyby moje piosenki spodobały się jej szefowi.  Poszliśmy z Derekiem  do galerii kupiliśmy trochę ciuchów. Udało mi się go namówić na kilka koszulek których nie chciał kupić. Pospacerowaliśmy jeszcze po paru i wróciliśmy pod budynek gdzie zostawiliśmy samochód. Po powrocie urządziliśmy sobie wieczór filmowy. Przygotowałam popcorn i coca cole. Oglądaliśmy do pierwszej w nocy. W międzyczasie zjedliśmy też kolacje. Gdy poszłam do pokoju od razu usnęłam ze zmęczenia. Nie wiedziałam jak będzie wyglądać moje życie w Los Angeles ale wiedziałam że na Dereku mogę polegać i naprawdę zaczynam traktować go jak swojego starszego brata.

Prolog


Siedziałam w gabinecie szefa FBI i słuchałam tego co miał mi do powiedzenia. Starałam się zapamiętać wszystko aby nie popełnić żadnego błędu.
- Alice od teraz będziesz nazywać się Demi Lovato i wraz z starszym bratem Derekiem Lovato przeprowadziłaś się do Los Angeles z Oklahomy po śmierci waszych rodziców. Oni zginęli w wypadku samochodowym. Możesz robić tam co chcesz. Iść na studia, zacząć pracować.  Rząd będzie za wszystko płacił także będziesz żyła na poziomie. Możesz robić wszystko pod trzema warunkami. Po pierwsze najważniejsze będziesz na siebie uważać, po drugie nie zdradzisz nikomu prawdy o tym kim jesteś i swojej przeszłości. Po trzecie to bardzo ważne jest abyś w sytuacjach kryzysowych bezgranicznie polegała na  Mike i bez żadnych dyskusji nie ważne jaką decyzje by podjął wykonywała polecenia. Zrozumiałaś ?
- Tak proszę pana
- To są wasze nowe dokumenty. Od tej chwili nie używacie starych imion bez względu czy jesteście sami czy nie. Od dzisiaj Alice Jenson nie istnieje. Nie istnieje także Mike Fox. Od dziś jesteście Demi i Derek Lovato. Raz w tygodniu macie mi składać raporty a w razie zagrożenia kontaktować się przez czerwoną linię. W waszym nowym domu zostały założone kamery i najlepszy system bezpieczeństwa co ułatwi ochronę i wykrywanie zagrożenia. Możecie odejść, za godzinę odlatuje wasz samolot. Do usłyszenia.
- Do widzenia
Pożegnaliśmy się i opuściliśmy biuro. Jeden z agentów zawiózł nas na lotnisko i upewnił się że bezpiecznie udaliśmy się na pokład prywatnego samolotu agencji bezpieczeństwa.  Zajęłam swoje miejsce i w milczeniu patrzyłam ostatni raz na panoramę Londynu. Kocham to miasto i nie chcę go opuszczać ale nie mam innego wyjścia. Nie ja podjęłam tą decyzję i to nie ja mogę ją zmienić.  A nawet gdybym mogła nie zmieniłabym jej bo od tego czy opuszczę to miejsce zależy moje życie.
Mając dość rozmyślań i wspomnień tłoczących się w mojej głowie wyciągnęłam iPhone, nałożyłam słuchawki i puściłam piosenki które pomagały mi uporać się z przeszłością.