środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 2

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Leniwie sięgnęłam po przedmiot leżący na szafce nocnej. Zastanawiało mnie kto dzwonił skoro nikomu nie dawałam numeru. No oprócz Dereka ale on ma pokój obok to po co by dzwonił? Niechętnie nacisnęłam zieloną słuchawkę
- Słucham? – powiedziałam przystawiając telefon do ucha
- Czy mam przyjemność z Demetrią Lovato? – spytała nieznana mi kobieta
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Chciałam powiedzieć że pani demo zostawione w naszej wytwórni bardzo spodobało się prezesowi. Jeśli w dalszym ciągu zainteresowana jest pani współpracą z nami to proszę stawić się w biurze za dwie godziny – nie wierzyłam w to co usłyszałam. Powoli usiadłam na łóżku
- Oczywiście że przyjdę
- Do zobaczenia
Po tych słowach usłyszałam dźwięk oznajmiający koniec rozmowy. Byłam w szoku. Prezesowi najlepszej wytwórni płytowej w Los Angeles spodobało się moje demo
- AAAAAAA!!!!!! – krzyknęłam na cały dom a po chwili uzbrojony Derek wpadł do mojego pokoju
- Co się stało?! – zapytał przestraszony
- Dzwonili z wytwórni i chcą ze mną porozmawiać! – dalej krzyczałam
- Dziewczyno i to jest powód żeby krzyczeć? – zapytał już trochę rozluźniony
- A nie?! - powiedziałam zirytowana - Jaki inny miałbym mieć powód żeby krzyczeć? – spytałam chłopaka który rozładowywał pistolet
- No nie wiem – podrapał się po głowie udając że się zastanawia – na przykład wynajęty płatny zabójca mierzy do ciebie z broni
- No dobra, to też jest dobry powód. A teraz daj mi się ogarnąć bo za dwie godziny jedziemy do wytwórni. A tak właściwie to która jest godzina?
- Koło dwunastej – powiedział poruszając śmiesznie brwiami – pospałaś sobie
- Po prostu lubię sobie pospać. Inaczej jestem wściekła i lepiej ze mną nie zadzierać
- Dobra to ja będę wspaniałomyślnym starszym bratem i przez ten czas co ty będziesz doprowadzać się do stanu „UŻYWALNOŚĆ” ja zrobię ci śniadanie.
- Dziękuję. Jesteś kochany – dałam mu całusa w policzek i pobiegłam do łazienki
Wzięłam szybką ale relaksującą kąpiel. Wychodząc z wanny owinęłam się szczelnie grubym ręcznikiem i stanęłam przy umywalce. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Nałożyłam podkład, cienie, tusz i błyszczyk. Udałam się do garderoby i wyciągnęłam z niej moją sukienkę. Dobrałam dodatki i założyłam na siebie. Zadowolona z efektów zeszłam na śniadanie. Derek właśnie nakładał na talerz naleśnika z nutellą.
- No, nie wiedziałam że umiesz gotować – zaczęłam się z nim droczyć
- Jak się jest kawalerem to trzeba coś jeść. Nie sądzisz? – zapytał podając mi talerz
- Zgadzam się z tobą w stu procentach i bardzo się cieszę że posiadasz tą umiejętność bo ja potrafię wodę przypalić a szkoda aby taki piękny dom wyleciał w powietrze gdy będę próbowała zrobić jajecznicę.
- Czyli nie umiesz gotować?
- No przecież przed chwilą ci to powiedziałam. Zawsze miałam od tego kogoś – wzruszyłam ramionami – przecież to że jestem kobietą nie musi być równoznaczne z tym że umiem gotować
- Dobra to jak jest aż tak źle to ja będę gotował albo będziemy chodzić do restauracji. Mam jechać z tobą?
- Jasne. Mój starszy braciszek musi wspierać swoją siostrzyczkę w tak ważnym momencie jej życia.
- Jasne. Ale jeśli chcesz zdążyć to musimy się już zbierać bo jest późno a na mieście o tej godzinie są korki
- O cholera – zerknęłam na zegarek i od razu zerwałam się na równe nogi. Pobiegłam na górę po torebkę a odprowadził mnie śmiech Dereka – bardzo śmieszne! – krzyknęłam biegnąc
Po pięciu minutach opuszczaliśmy podjazd naszego domu.
- Stresujesz się? – spytał chłopak
- Jak cholera – powiedziałam patrząc przed siebie
- Pomyśl tak – popatrzyłam się w jego stronę – już im się spodobałaś. Teraz wystarczy że udowodnisz że to twój głos a od razu coś ci zaproponują
- Skąd wiesz? Przecież mnie nie słyszałeś
- Słyszałem – posłał mi szeroki uśmiech a ja spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem – śpiewałaś wczoraj pod prysznicem – parsknął śmiechem za co oberwał w ramię – ale ładnie śpiewałaś
- Ta jasne. Jeszcze trochę i poznam twoje słabe punkty – pogroziłam mu palcem
- Już się boję – był cały czerwony ze śmiechu
- Nie śmiej się bo zrobię dziś kolację – zamarł a teraz to ja posłałam mu triumfalny uśmiech
- Dobra. Jesteśmy na miejscu mała
- Tylko nie mała – pogroziłam palcem i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem
W świetnych humorach weszliśmy do budynku. Podeszłam do recepcji
- Dzień dobry. Nazywam się Demetria Lovato i miałam się spotkać z prezesem
- Już czeka na panią – uśmiechnęła się drobna blondynka – siódme piętro, drzwi naprzeciwko windy
- Dziękuję - Poszłam za Derekiem w stronę windy. Gdy zjechała na dół weszliśmy do środka i nacisnęłam odpowiedni guzik – Ona była mała – powiedziałam do chłopaka gdy winda ruszyła
- Może i była ale dla mnie to tylko ty jesteś mała – powiedział podle się uśmiechając
- To że jesteś większy nie znaczy że mądrzejszy
- Ty cwaniara, zauważyłaś że sprzeczamy się jak prawdziwe rodzeństwo? – powiedział szturchając mnie w ramie
- W końcu nim jesteśmy co nie?
- Tak
- Mój głupiutki braciszek – znowu parsknęłam śmiechem
- Skończymy tą rozmowę, bo zaczynam tracić nerwy. Chodźmy do tego prezeska i miejmy to już za sobą
- Co stresujesz się? – droczyłam się z nim
- Nie ale ty tak – posłał mi swojej spojrzenie nr.3 mówiące „przede mną nic nie ukryjesz” i wyszedł z windy która  właśnie zatrzymała się na odpowiednim piętrze
Ruszyliśmy przed siebie i chwilę później pukaliśmy w odpowiednie drzwi
- Proszę – usłyszałam głos mężczyzny. Na oko koło pięćdziesiątki. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka – O panna Demetria – powiedział siejący mężczyzna
- Demi – poprawiłam odruchowo
- Demi – uśmiechnął się – i … - spojrzał na mojego towarzysza
- Derek – uśmiechnął się chłopak i siadł na krześle koło mnie
- Twój chłopak? – zwrócił się do mnie mężczyzna na co ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem
- Jestem jej bratem – powiedział Derek z uśmiechem na twarzy. Też rozbawiła go ta sytuacja
- Aaaa starszy brat. Rozumiem – powiedział mężczyzna – zatem przejdźmy do interesów. Bardzo spodobało mi się twoje demo dlatego mam dla ciebie propozycje. Dostaniesz główną rolę w musicalu produkcji Disneya. Do promocji filmu nagrasz kilka piosenek które były na demo. W filmie one też się pojawią. Jeśli spodobasz się publiczności i odniesiesz wraz z filmem sukces nagramy płytę. Pasuje?
- Oczywiście – uśmiechnęłam się do mężczyzny i zaczęłam czytać podane przez niego umowy. Jeśli chodzi o umowy i negocjacje jestem w tym dobra. Miałam już z tym do czynienia w Londynie i nabrałam nie małego doświadczenia. Umowa wydawała się bardzo korzystna a  zarobki kolosalne jak na początek. Jeśli odniosę sukces moje zarobki zwiększą się kilkakrotnie. Podpisaliśmy umowę i ustaliliśmy wszystkie szczegóły. Przydzielono mi agenta który będzie dbał o moją karierę. Za tydzień miałam pierwsze spotka nie na planie z resztą obsady i przymiarki strojów.
W doskonałym humorze opuściłam budynek. Za to Derek. Jego mina była nieszczęśliwa
- Co się stało?
- Teraz staniesz się rozkapryszoną gwiazdką – powiedział smutny
- Nigdy się taka nie stanę – powiedziałam uwieszając się na jego ramionach
- To dobrze. Ale to nie zmienia faktu że całe dnie będziemy spędzać w otoczeniu rozkapryszonych gwiazdek
- Jak to będziemy? – spytałam chłopaka stając koło niego
- Tak to – przekomarzał się ze mną – musze cię pilnować czyli będę siedział z tobą na planie czy ci się to podoba czy nie. Będę twoim cieniem – powiedział poruszając zabawianie brwiami
- Mało seksowny ten mój cień – powiedziałam śmiejąc się pod nosem
- Że co proszę? – spytał oburzony – jestem mało seksowny ?
- Nie ale w porównaniu ze mną to tak. W porównaniu z innymi ochroniarzami czy braćmi to jesteś bardzo seksowny – poklepałam go po plecach i wsiadałam do samochodu.

- Co oglądamy? – spytał Derek dwie godziny później gdy leżeliśmy po obiedzie na kanapie w salonie.
- A co leci?
- Jakaś komedia, dalej dramat, thriller, romansidło i od razu mówię że odpada, a dalej seriale
- Jakie seriale?
- Na AXN leci wieczór zbrodni
- Czyli ?
- Najpierw CIS: Nowego Jorku, potem CIS: Miami, następnie Kości i Zapisane w pamięci.
- To zostaw tu bo kocham te seriale, no chyba że wolisz coś innego…
- Nie, też lubię te seriale
- Derek mogę cię o coś spytać?
- Jasne – uśmiechnął się zachęcająco
- Czy zawsze chciałeś zostać agentem FBI?
- Tak. To było moje marzenie z dzieciństwa
- Nie chciałeś zrezygnować nawet po tym jak zginął twój ojciec?
- Nie bo wiedziałem że oddał życie w walce. W obronie innych ludzi.
- Ale zostawił ciebie. Samego. Czy dlatego nie masz dziewczyny? Nie chcesz żeby została sama gdyby coś ci się stało?
- Nie to nie tak. Po prostu do tej pory żadna dziewczyna nie wytrzymała ze mną dłużej niż miesiąc. Wiesz wiele ludzi ryzykuje życie ale to ma jakiś cel. Zobacz gdyby nikt nie chciał narażać życia to nie byłoby strażaków, policjantów, żołnierzy. A wielu ludzi wykonywujących te zawody ma rodzinę. Ich rodziny też muszą być tego świadome. Tego że kiedyś ich mąż, ojciec, żona, matka może nie wrócić. Odejść na zawsze. Ja byłem tego świadomy. Wiele razy gdy ojciec spóźniał się na kolacje myślałem że już nigdy nie wróci. Byłem z tym pogodzony. Wiedziałem że tak chwila może nadejść. Myliłem się tylko w jednej kwestii.
- Jakiej?
- Myślałem że będę musiał zmierzyć się z tym sam. Z jego śmiercią, pogrzebem i potem bez żadnej pomocy sam żyć. Ale nie zostałem sam. Przyjaciele taty z pracy pomogli mi. To dzięki nim wyrosłem na takiego gościa i nie popadłem w złe nawyki. Wiele razy upadałem ale oni wyciągali do mnie rękę i pomagali wstać. Nie rozumiałem tego do końca. Wiesz. Dlaczego ja ich obchodzę. Wiesz, nic nie warty szczeniak. A oni mi pomogli. Zrozumiałem dopiero gdy wstąpiłem do FBI. My tam jesteśmy jedną wielką rodziną. Wspieramy się nawzajem i nasze rodziny. Mimo że jestem samotny. Mam ogromną rodzinę. My tam wszyscy jesteśmy rodziną. Dla dzieci kumpli jestem wujkiem dla żon bratem, przyjacielem.
- To musi być wspaniałe – powiedziałam uśmiechając się – masz partnera w pracy? Wy chyba pracujecie dwójkami
- Miałem. Zginął rok temu podczas jednej z akcji. Zostawił żonę i dzieci. Pomogłem im się po tym pozbierać tak jak mi kiedyś pomógł partner taty i inni przyjaciele - Przed oczami stanęła mi scena pogrzebu partnera Dereka. Trumna jest opuszczana do grobu a Derek przytula żonę zmarłego przyjaciela i jego dzieci które płaczą. To musiało być okropne.  – A ty jakie miałaś marzenie w dzieciństwie?
- Wiesz marzenia dziewczyn z dzieciństwa nigdy się nie spełnią – powiedziałam uśmiechając się
- Dlaczego? – zapytała nie wiedząc o co mi chodzi
- Bo każda dziewczynka marzy aby zostać księżniczką
- Aaaa.
- Kogo obstawiasz? – spytałam pokazując na telewizor w którym właśnie zaczynał się serial
- Ja? Moim zdaniem to ten świadek co tak się upominał o tą nagrodę
- A nie ten więzień co uciekł z zakładu karnego do którego został skazany za podobne zabójstwo?
- To by było zbyt proste. A zachowanie tego świadka jest dość podejrzane. A ty kogo obstawiasz?
- Nie wiem ale na pewno nie uciekiniera – wyszczerzyłam się
- Dlaczego?
- Bo mordercą nigdy nie jest ten którego podejrzewają na początku
- Cwaniara – szturchnął mnie w ramię
Tak właśnie zleciał nam czas do późnej kolacji. Potem zjedliśmy zapiekanki uszykowane przez mojego braciszka i oglądaliśmy horror. Derek się śmiał a ja cały czas tuliłam do jego ramienia piszcząc. Po filmie stwierdziliśmy że jest już 2 w nocy i trzeba iść spać. Poszłam wzięłam prysznic , założyłam bokserkę i krótkie dresowe spodenki służące mi za piżamę. Położyłam się do łóżka ale przez ten horror nie mogłam usnąć. Po pół godzinie kręcenia się na boki stwierdziłam że pójdę do Dereka bo to przez niego nie mogę spać. To on wymyślił żebyśmy doglądnęli ten film.  Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Po chwili uchyliłam je i wsunęłam głowę
- Derek śpisz? – spytałam chłopaka który był odwrócony do mnie plecami
- Teraz już nie – powiedział zaspanym głosem – co się stało? – przekręcił się w moją stronę
- Nie mogę spać – pożaliłam się
- Chodź tu do mnie – podniósł kołdrę robiąc mi miejsce. Szybko wskoczyłam do łóżka i przytuliłam do chłopak – Dobranoc – powiedział i zamknął oczy
- Dobranoc – cieszyłam się że mam go przy sobie. Że nie zostałam ze swoimi problemami sama. Pokochałam go. Pokochałam go jak starszego brata. Zawsze takiego chciałam mieć. Zabawnego, odważnego, troskliwego, opiekuńczego i przystojnego. Dlaczego przystojnego brata? Żeby koleżanki mi zazdrościły. Wiem dziecinne ale taka prawda. Naprawdę zaczęłam traktować go jak starszego brata i mam nadzieję że ja dla niego będę wymarzoną młodszą siostrą. Przynajmniej się postaram.  Z takimi myślami udałam się do krainy Morfeusza.

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 1


- Witaj w nowym domu – powiedział Dylan otwierając drzwi przytulnego domku na przedmieściach Miasta Aniołów.  Dom był nowoczesny i duży.
- Po co nam tak duży dom ? – spytałam chłopaka który wnosił nasze bagaże podręczne. Reszta rzeczy była przysłana tutaj wcześniej i rozpakowana przez zatrudnionych do tego ludzi.
- Dawno temu nasz rząd ochraniał siedmioosobową rodzinę i musieli kupić ten dom. Potem ochrona nie była im potrzebna i wrócili do dawnego życia a dom został pusty. FBI nie opłacało się sprzedawać tego a kupować mniejszy więc zadecydowali że wprowadzimy się tu. Idź się rozejrzeć.
Dom był przepiękny. Zawsze w takim chciałam mieszkać. Na dworze był basen o którym zawsze marzyłam niestety klimat w Londynie nie pozwolił mi na to.

Willa na przedmieściach Aten
Willa na przedmieściach Aten


Salon urządzony w nowoczesnym stylu. Połączony z jadalnią i kuchnią. W całym domu dominowały podobne tonacje kolorów co nadawało domowi uroku.


Willa na przedmieściach Aten 
Willa na przedmieściach Aten 
Willa na przedmieściach Aten


Po zwiedzeniu parteru udałam się na górę. Drzwi do pokoju Drerka były otwarte więc zajrzałam aby zobaczyć jak się urządził.


 

Po drugiej stronie stało duże czarne łóżko z materacem przykryte narzutą.  W jego pokoju oprócz drzwi na korytarz znajdowały się też drzwi do łazienki

 

I drugie prowadzące do jego „centrum odwodzenia”

 

Wyszłam na korytarz i udałam się do swojego nowego pokoju. Jego wystrój bardzo przypadł mi do gustu.

   

Sama też miałam swoją prywatną łazienkę. Gdy ją zobaczyłam od razu wiedziałam że będę spędzać w niej dużo czasu.



Miałam także swoją garderobę. Na piętrze znajdował się jeszcze pokój gościnny i mała łazienka z prysznicem. Zeszłam na dół poszukać Dereka. Znalazłam go w salonie przed telewizorem.
- Mam propozycje. Może nie będziemy dzisiaj nic gotować tylko pójdziemy zjeść na mieście i od razu rozejrzeć się po okolicy?
- Jasne, czemu nie.
- Dobra to idę się odświeżyć i za pół godziny będę gotowa.
- Dobra ja też się ogarnę
Pobiegłam do swojego pokoju i weszłam do garderoby. Wyciągnęłam z niej czarną sukienkę w kolorowe kwiatki wiązaną na szyi i czystą bieliznę. Położyłam wybrane ubrania na łóżku i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przy umywalce. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy pozwalając im się naturalnie pofalować. Postawiłam na naturalność więc tylko podkreśliłam lekko oczy tuszem do rzęs a usta musnęłam malinowym błyszczykiem. Wyszłam z łazienki i przebrałam się w uszykowane ubranie. Na nogi nasunęłam czarne sandały na koturnie. Chwyciłam małą torebeczkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyszłam z pokoju. W salonie Derek właśnie chował swój pistolet i odznakę.
- Gotowa? – spytał patrząc w moją stronę
- A co nie widać? – spytałam uśmiechając się
- Widać tylko z doświadczenia wiem że dziewczynom na przygotowaniach do wyjścia schodzi godzinami a ty wyrobiłaś się w niecałe trzydzieści minut.
- Ma się ten talent. Idziemy?
- Jasne
Wyszliśmy z domu i zamknęliśmy drzwi na klucz. Ruszyliśmy w stronę samochodu chłopaka.
- Na co masz ochotę?
- Co powiesz na niezdrową pizze?
- Jasne
Ruszyliśmy w stronę miasta. Po drodze nie rozmawialiśmy ale nikomu ta cisza nie przeszkadzała. Ja patrzyłam przez okno starając się zapamiętać jak najlepiej drogę a Derek był skupiony na prowadzeniu pojazdu. Po piętnastu minutach zatrzymaliśmy się pod najlepszą pizzerią w mieście. Weszliśmy do środka i zamówiliśmy jedną dużą pizze. W lokalu byliśmy tylko my i grupka przyjaciół w przeciwległej stronie pomieszczenia.
- Nie będziesz tęsknił za Londynem? – przecież wyjeżdżając nie tylko ja zostawiłam tam wszystko ale także on
- Nie mam za czym. I chyba właśnie dla tego mnie przydzielili do tego zadania – powiedział posyłając mi ciepły uśmiech
- Jak to nie masz za czym tęsknić. A przyjaciele ? Rodzina?
- Przyjaciel. Nie znam żadnej osoby którą mógłbym tak nazwać. Znajomi? Tak. Przyjaciele? Nie – zabrzmiało to szczerze ale nie mogłam uwierzyć że taki chłopak jak on nie ma nikogo
- A rodzina? – spytałam chłopka i chwyciłam kawałek pizzy którą właśnie przyniosła kelnerka
- Matka zmarła przy porodzie a ojciec pięć lat temu w jednej z akcji. Też był agentem FBI – wyjaśnił. W jego oczach dostrzegłam smutek
- Przykro mi – posłałam mu pocieszający uśmiech
- Nic się nie stało. Czas leczy rany. Pogadajmy o czymś przyjemniejszym. Masz jakieś plany? Od czego tu zaczniesz ?
- Myślałam żeby nagrać kilka piosenek. A ty?
- Ja? Ja będę Cię pilnować i dotrzymywać ci towarzystwa siostrzyczko – posłał mi szeroki uśmiech i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się taki sam
- A poza tym? – drążyłam temat
- A poza tym? – powtórzył – poza tym będę leniuchował
Skończyliśmy posiłek i poszliśmy na spacer. Postanowiliśmy że zajdziemy też do jednej z wytwórni płytowych. Zostawiliśmy tam moje demo które nagrałam jeszcze w Londynie i nosiłam zawsze przy sobie czekając na odpowiednią okazję. Sekretarka prezesa poprosiła mnie o jakieś namiary gdyby moje piosenki spodobały się jej szefowi.  Poszliśmy z Derekiem  do galerii kupiliśmy trochę ciuchów. Udało mi się go namówić na kilka koszulek których nie chciał kupić. Pospacerowaliśmy jeszcze po paru i wróciliśmy pod budynek gdzie zostawiliśmy samochód. Po powrocie urządziliśmy sobie wieczór filmowy. Przygotowałam popcorn i coca cole. Oglądaliśmy do pierwszej w nocy. W międzyczasie zjedliśmy też kolacje. Gdy poszłam do pokoju od razu usnęłam ze zmęczenia. Nie wiedziałam jak będzie wyglądać moje życie w Los Angeles ale wiedziałam że na Dereku mogę polegać i naprawdę zaczynam traktować go jak swojego starszego brata.

Prolog


Siedziałam w gabinecie szefa FBI i słuchałam tego co miał mi do powiedzenia. Starałam się zapamiętać wszystko aby nie popełnić żadnego błędu.
- Alice od teraz będziesz nazywać się Demi Lovato i wraz z starszym bratem Derekiem Lovato przeprowadziłaś się do Los Angeles z Oklahomy po śmierci waszych rodziców. Oni zginęli w wypadku samochodowym. Możesz robić tam co chcesz. Iść na studia, zacząć pracować.  Rząd będzie za wszystko płacił także będziesz żyła na poziomie. Możesz robić wszystko pod trzema warunkami. Po pierwsze najważniejsze będziesz na siebie uważać, po drugie nie zdradzisz nikomu prawdy o tym kim jesteś i swojej przeszłości. Po trzecie to bardzo ważne jest abyś w sytuacjach kryzysowych bezgranicznie polegała na  Mike i bez żadnych dyskusji nie ważne jaką decyzje by podjął wykonywała polecenia. Zrozumiałaś ?
- Tak proszę pana
- To są wasze nowe dokumenty. Od tej chwili nie używacie starych imion bez względu czy jesteście sami czy nie. Od dzisiaj Alice Jenson nie istnieje. Nie istnieje także Mike Fox. Od dziś jesteście Demi i Derek Lovato. Raz w tygodniu macie mi składać raporty a w razie zagrożenia kontaktować się przez czerwoną linię. W waszym nowym domu zostały założone kamery i najlepszy system bezpieczeństwa co ułatwi ochronę i wykrywanie zagrożenia. Możecie odejść, za godzinę odlatuje wasz samolot. Do usłyszenia.
- Do widzenia
Pożegnaliśmy się i opuściliśmy biuro. Jeden z agentów zawiózł nas na lotnisko i upewnił się że bezpiecznie udaliśmy się na pokład prywatnego samolotu agencji bezpieczeństwa.  Zajęłam swoje miejsce i w milczeniu patrzyłam ostatni raz na panoramę Londynu. Kocham to miasto i nie chcę go opuszczać ale nie mam innego wyjścia. Nie ja podjęłam tą decyzję i to nie ja mogę ją zmienić.  A nawet gdybym mogła nie zmieniłabym jej bo od tego czy opuszczę to miejsce zależy moje życie.
Mając dość rozmyślań i wspomnień tłoczących się w mojej głowie wyciągnęłam iPhone, nałożyłam słuchawki i puściłam piosenki które pomagały mi uporać się z przeszłością.