niedziela, 30 września 2012

Rozdział 5

Kac. Tylko to mogę powiedzieć. Jeden wielki kac nie dający normalnie funkcjonować. Obudziłam się jako druga. Pierwszy był Derek. Rozejrzałam się wokoło i dopiero po chwili dotarło do mnie w jakiej pozycji spałam. Otóż byłam wtulona w Joe'go całym swoim ciałem. Delikatnie rozplotłam ręce  którymi przytulałam chłopaka i wstałam. Poszłam do kuchni gdzie siedział mój brat. Na stole czekała na mnie już butelka wody i aspiryna. Derek posłał mi wymowne spojrzenie ale uciszyłam go gestem ręki.
- To nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Byłam pijana i nic co wydarzyło się wczoraj wieczorem jak i w nocy się nie liczy.
- Ok ale ja i tak wiem swoje - posłałam mu wrogie spojrzenie
- Która godzina? - spytałam rozglądając się za swoim telefonem
- Dochodzi trzynasta - powiedział wyciągając MÓJ telefon z kieszeni SWOICH spodni. Posłałam mu pytające spojrzenie - gdy się obudziłem i wstałem mało co go nie zdeptałem bo leżał na ziemi. Poza tym nie mogłem się oprzeć i wczoraj jak i dzisiaj zrobiłem wam trochę zdjęć - wyrwałam mu telefon i włączyłam galerię. Zobaczyłam tam zdjęcia na których wykonywaliśmy zadanie. Najpierw ja namiętnie całująca średniaka potem on pijący wódkę z kieliszka znajdującego się w moim biuście. Na koniec kilka zdjęć na których widać jak śpimy. Najpierw to Joe obejmował mnie potem ja jego. Chciałam je skasować ale coś mnie powstrzymało i tylko udałam że wykonuję tę czynność jednocześnie zakładając na galerię hasło. Wiem że Derek jakby chciał to by mi się tam włamał w dwie minuty ale po co miałby to robić? Nie ważne. Chwyciłam butelkę z wodą i wypiłam praktycznie całą duszkiem. Popiłam przy okazji tabletki przeciwbólowe i poszłam się ogarnąć do łazienki. Na szczęście wszystkie wczorajsze zakupy przywiozłam do chłopaków więc teraz miałam co założyć. Wzięłam prysznic, w szafce znalazłam jakiś czysty ręcznik którym się wytarłam potem wrzuciłam go do kosza na brudy. Następnie założyłam wczoraj kupiony zestaw i nałożyłam delikatny makijaż. Gotowa opuściłam łazienkę. Podczas mojej nieobecności nic się nie zmieniło więc postanowiliśmy z Derekiem ich obudzić. Wpadłam na pewien pomysł. Z tego co się wczoraj dowiedziałam Kevin ma bzika na punkcie gitar i je kolekcjonuje. Pobiegłam na górę i zaczęłam szukać pokoju młodego małżeństwa. Najpierw trafiłam do czystego pokoju ale nie widziałam w nim kobiecej ręki dlatego założyłam że to pokój Nicka, kolejne otworzone drzwi i wielki szok. Wydawało mi się że to czyjś pokój ale ledwo co można było tam dostrzec łóżko i biurko bo po całym pokoju walały się ciuchy, pomięte kartki i puszki po napojach energetycznych. Domyśliłam się że to pokój Dangera. Skoro żadne z poprzednich pomieszczeń nie należały do Kevina domyśliłam się że jego pokój to te drzwi na końcu korytarza. Otworzyłam i ukazał mi się sypialnia. Pod jedną ścianą stało duże małżeńskie łoże, po jego obu stronach szafki nocne a przeciwległa ściana była zastawiona gitarami. Do wyboru do koloru. Po prostu jedno wielkie WOW. Wzięłam jedną z gitar elektrycznych i mały głośniczek. Zniosłam na dół i ustawiłam w salonie gdzie wszyscy smacznie spali. Po chwili Derek przyniósł jeszcze jeden tylko że dużo większy głośnik i posłał mi chytry uśmiech. Z waty zrobiliśmy sobie zatyczki do uszu. Podłączyłam gitarę do wzmacniaczy i wzięłam kostkę. Podkręciłam wszystko na ful i przejechałam kostką po strunach. Hałas był niewyobrażalny. Wszyscy jak na komendę się poderwali i popatrzyli na nas wściekłym spojrzeniem. Powoli przysunęłam się do Dereka i wspięłam się na palce żeby szepnąć mu do ucha.
- Masz przy sobie pistolet? - spytałam z nadzieją po czym zerwałam się na równe nogi i zaczęłam uciekać. Wiedziałam że ktoś mi deptał po piętach więc wybiegłam przez drzwi balkonowe na taras ale nie zdążyłam daleko uciec bo poczułam na swojej tali ciepłe ramiona i od razu wiedziałam do kogo należą. Jednak zastanawiało mnie dlaczego mój oprawca nie zwolnił po tym jak mnie złapał tylko dalej biegł ze mną na rękach. Chwilę potem miałam już odpowiedź na swoje pytanie bo znalazłam się w basenie. Postanowiłam poćwiczyć swoją grę aktorską i zaczęłam udawać że się topię. Po chwili te same silne ramiona przez które znalazłam się w basenie próbowały wyciągnąć mnie na powierzchnię. Wtedy przejęłam inicjatywę i zaczęłam podtapiać chłopaka. Po jakimś czasie znudziło mi się i podpłynęłam do brzegu. Za mną wlekł się wkurzony Joe.
- Przestraszyłaś mnie!- powiedział oburzony
- A ty bezczelnie wrzuciłeś mnie do wody. Poza tym powinieneś być mi wdzięczny - powiedziałam wychodząc na brzeg
- Wdzięczny?! - spytał niedowierzająca
- No tak. Dzięki tej chwili grozy kac ci przeszedł a reszta siedzi teraz pewnie w kuchni z butelką wody i popija tabletki na ból.
- Fakt, ale naprawdę myślałem że nie umiesz pływać! - powiedział nadal zły
- To coś ty wczoraj robił?! - spytałam troszkę wkurzona
- O co ci chodzi? - co za głupol
- No wczoraj graliśmy w butelkę i na jedno z pytań - największe osiągnięcia dzieciństwa powiedziałam ze byłam mistrzynią w pływaniu
- A no fakt. Wiesz trochę się wypiło szczególnie przez tez zadania Mils. Niektórych rzeczy nie pamiętam - wyjaśnił poprawiając mokre włosy - masz w co się przebrać? - spytał patrząc na mnie
- Masz szczęście ze wczoraj byłam na zakupach ale jeśli o tym mowa to zniszczyłeś mi moje nowe buty
- Upsss - powiedział robiąc minkę zbitego szczeniaczka
- Ups? - powtórzyłam po chłopaku
- Obiecuję że Ci to wynagrodzę dobrze? - spytał z nadzieją
- No dobrze. Teraz idę się przebrać - powiedziałam i pobiegłam do łazienki
Wytarłam się do sucha, wysuszyłam włosy, przebrałam się, nałożyłam nowy delikatny makijaż i opuściłam pomieszczenie. Wszyscy byli już gotowi w salonie.
- Idziemy? - spytałam wesoło
- Gdzie? - spytali wszyscy niemal jednocześnie i popatrzyli na mnie
- Oj pijaczki, pijaczki ... - zaczęłam się z nich śmiać
- Mówi abstynent - powiedziała Miley a ja posłałam jej zabójcze spojrzenie na co się tylko wrednie uśmiechnęłam
- Wracając do tematu to dzisiaj mamy ostatni dzień nagrań piosenek w studiu - przypomniałam wszystkim na co oni poderwali się jak na komendę
- Rzeczywiście. To wy jedźcie a ja pójdę się już pakować bo mi to schodzi godzinami.- powiedział Dan
- Pakować? - spytałam zbita z tropu
- No tak. Dzisiaj kończycie nagrywać piosenki w studiu i jedziecie a raczej jedziemy bo ja, Selena czy Derek możemy jechać z wami do Camp Kilcoo w the Haliburton Highlands i Ontario w Kanadzie gdzie będziecie kręcić wszystkie sceny - oznajmiła dziewczyna i pobiegła na górę
- Cholera! - powiedział Derek na co wszyscy popatrzyli się na niego pytająco - muszę gdzieś zadzwonić, Dems chodź na słówko - powiedział i pociągnął mnie na taras
- Co jest? - spytałam nic nie rozumiejąc
- O to chodzi że nasz dom ma odpowiednie zabezpieczenia a tamten w którym teraz zamieszkamy nie.
- To zadzwoń do centrum i powiedz żeby to załatwili
- Ok zobaczę co da się zrobić ale nie obiecuję
- Jesteś kochany - pocałowałam go w policzek - a teraz chodź bo się spóźnimy
- Co się stało? - spytał Kevin gdy wróciliśmy do reszty
- Mój kochany braciszek przypomniał sobie że musi pracować
- A czym się zajmujesz? - zainteresował się Nick
- Tłumacze teksty z języka angielskiego na inne takie jak francuski, niemiecki, polski
- Ok. Musimy się zbierać - zakomunikował Joe i ruszyliśmy do wyjścia. Mike(Derek) pojechał do domu się pakować a my udaliśmy się w stronę wytwórni. Droga do studia minęła nam bardzo szybko. Joe cały czas się wygłupiał, a my śmialiśmy. On po prostu jest taki kochany. Ej. Stop !Co ja powiedziałam? Kochany? Chyba się nie zakochuje co?
- Ej Demiśka, jesteś z nami? - zapytał rozbawiony Joe, a ja obdarzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Zamyśleć się nie można? - zapytałam z przekąsem. Nie wiedziałam czemu się tak wkurzyłam.
- Można, można - powiedział. Moje emocje spadły tak szybko jak się pojawiły. - Wiem że o mnie myślałaś - powiedział śmiesznie poruszając brwiami. Prychnęłam i zaśmiałam się na te słowa.
- Chciałbyś - powiedziałam dalej się śmiejąc, a on zrobił urażoną minę. Wystawiłam mu język i poszłam do reszty.
Po nagraniu piosenek pojechaliśmy w stronę domu Jonsów.
- Byłaś świetna - powiedzieli bracia, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dzięki wy także - powiedziałam. Po chwili znaleźliśmy się na podjeździe. Wyszłam z samochodu, a mój telefon dał o sobie znać. Spojrzałam na wyświetlacz i spostrzegłam że to "mój braciszek".
- Czego dusza zapragnęła? - zapytałam.
- Jadę po ciebie, mamy pilną sprawę. Agencja - kiedy wypowiedział ostatnie słowa wiedziałam że to coś pilnego.
- Dobrze - powiedziałam i rozłączyłam się. Schowałam aparat do kieszeni i spojrzałam przepraszająco na chłopaków. Nie wiedzieli o co mi chodzi, świadczyły o tym ich zdziwione miny.
- Muszę jechać, mój braciszek zgubił jakieś papiery do przetłumaczenia i chce bym mu pomogła - wymyśliłam na poczekaniu. Nie chciałam ich okłamywać, ale nie miałam wyboru. Musiałam. Po tych słowach usłyszałam klakson, a na teren posesji jechał Mike.Znaczy Drake.
- To ja lecę, pa - krzyknęłam biegnąc w stronę auta. Wsiadłam do niego i szybko zapięłam pas. Drake wycofał i wyjechał z posesji.
- Czego chce Agencja? - zapytałam, a on ruszył w stronę naszego domu.
- Inspekcja - powiedział, a ja pokiwałam twierdząco głową że rozumiem. To było normalne. Co miesiąc, nawet co 2 tygodnie, sprawdzali nas.
Jechaliśmy autostradą, a ja usłyszałam głośny pisk. Spojrzałam za siebie, a w oknie zauważyłam samochód, przepychał sie przez jezdnię. Spojrzałam z przerażeniem na Mike, a on za siebie. Moje serce przyśpieszyło. Co jeśli to oni? Co jeśli mszczą się? Po chwili poczułam uderzenie. Nasz samochód został popchnięty w stronę innych. Po chwili poduszki powietrzne się otworzyły. Byłam cała przerażona. Moje ciało nienaturalnie drgało. Spojrzałam z przerażeniem na Mike. Miał dziwny wyraz twarzy. Dotknęłam mojego czoła i poczułam coś mokrego. Oderwałam rękę, a na jej powierzchni zauważyłam krew. Potem dobiegł mnie głos Dereka.
- Nie ruszaj. Pewnie już ktoś wezwał pogotowie i zaraz przyjedzie - powiedział. Sam za to wyciągnął telefon i wysłał krótką wiadomość, jak się domyślałam informującą FBI o wypadku.
Bałam się że to byli oni. Że odkryli moją przykrywkę i postanowili zlikwidować. Pełna strachu po chwili po prostu zemdlałam.

2 komentarze: